wtorek, 20 sierpnia 2013

27



-Dziękuję. - szepnął, odrywając się od moich ust.

-Za co?
Uśmiechnęłam się, przechylając lekko głowę na bok i spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich te wszystkie emocje. Ulgę, radość i miłość.
No właśnie.
Miłość.
Niall przyznał się publicznie do tego, że mnie kocha, ale w sumie to co innego niż jakby powiedział mi to w twarz, nie?
-Za to, że mi wybaczyłaś. - odwzajemnił uśmiech, ukazując swoje śnieżnobiałe zęby. Przejechał dłonią delikatnie po moim policzku, wywołując u mnie falę ciepła i założył kosmyk moich włosów za ucho. Przysunął do niego swoje usta i szepnął - Nie mógłbym bez ciebie żyć.
Te słowa spowodowały, że moja twarz oblała się rumieńcem, przygryzłam dolną wargę i spuściłam wzrok. Jego ciepły oddech na mojej skórze wywoływał u mnie dreszcze. Niesamowite, jak na mnie działał. Przymknęłam oczy, a Niall zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi, potem wzdłuż obojczyka. Czułam, że zaraz się rozpłynę.
Nagle przestał, a ja niezadowolona otworzyłam oczy i krzyknęłam, widząc przed sobą roześmianego Zayna.
-Może idźcie do pokoju, zamiast się migdalić na środku salonu, co? - powiedział przez śmiech, na co Niall objął mnie ramieniem i przyciągnął do swojego torsu, wystawiając do Zayna środkowy palec.
-Pieprz się.
Brunet znów się zaśmiał.
-Wy też się pieprzcie. Ale pamiętajcie o zabezpieczeniach. - mrugnął do mnie, po czym wyminął nas i śmiejąc się poszedł do swojego pokoju.
Zamrugałam parę razy, wpatrując się z osłupieniem w miejsce, w którym przed chwilą stał chłopak. Poczułam się zażenowana tym, że jestem dziewicą.
Niall obrócił mnie przodem do siebie i widząc mój wyraz twarzy, musnął delikatnie wargami moje czoło.
-Ej, nie przejmuj się nim.
-Nie przejmuję się. - odwróciłam wzrok, na co on złapał mnie za podbródek i zmusił do ponownego spojrzenia na niego.
-Nie kłam, Chloe. - powiedział, po czym ujął moja twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy.
Położyłam swoje dłonie na jego i delikatnie zsunęłam je ze swoich policzków.
-Jest ok. - uśmiechnęłam się lekko.
Niall westchnął i pokręcił głową z dezaprobatą, ale nie odezwał się więcej. Zapanowała cisza, która z każdą sekundą stawała się dla mnie coraz bardziej przytłaczająca. Wbijałam wzrok w swoje buty, starając się szybko wymyślić jakiś temat do rozmowy.
Myśl, Close. Myśl.
-Idziemy na twój sekretny dach? - zerknęłam na niego, uśmiechając się pod nosem.
Bingo.
-To jest nasz sekretny dach, Chloe. - odparł, unosząc brwi i patrząc na mnie z uśmiechem.
-No dobrze, więc idziemy na nasz sekretny dach? - zaśmiałam się.
-Pewnie.


Było już późno, ale udało nam się jeszcze kupić pudełko truskawek w czekoladzie zanim zamknęli wszystkie sklepy i niecałe pół godziny później staliśmy już na szczycie starej kamienicy, wpatrując się w przepięknie oświetlony Londyn.
Poczułam czyjeś dłonie, obejmujące mnie od tyłu w talii i odwróciłam się przestraszona, ale widząc Nialla uśmiechnęłam się i pocałowałam go w kącik ust.
Sięgnęłam po jedną truskawkę i ugryzłam kawałek, patrząc na wciąż tętniące życiem miasto.
Przełknęłam z trudem ślinę, zdając sobie sprawę z tego, że mama mnie zabije. Było już po północy, a nawet nie powiedziałam gdzie wychodzę, poza tym będzie nieźle wkurzona, że na podjeździe stoją jakieś podejrzane samochody, wypchane paparazzi. No, chyba, że już sobie pojechali, ale szczerze wątpię.
Wracając do rzeczywistości zamrugałam parę razy i zauważyłam że Niall od pewnego czasu intensywnie mi się przygląda. Spojrzałam na niego, marszcząc brwi.
-Co?
-Nic - zaśmiał się.
-No co? Jestem brudna?
-Tak. - parsknął śmiechem i przybliżył się do mnie.
-Gdzie? - uniosłam rękę, chcąc się wytrzeć, ale blondyn złapał mnie za nadgarstek i odsunął moją rękę, po czym oblizał moją wargę z czekolady. - Tu.
Zaśmiałam się i cofnęłam się o krok, po czym dla pewności przejechałam zewnętrzna stroną dłoni po swoich ustach. Niall zrobił krok w moją stronę, na co ja znów się cofnęłam, zaczynając się śmiać.
-Czemu uciekasz? - zapytał, na co ja wzruszyłam ramionami, nadal chichocząc jak idiotka. Uspokój się Chloe. Ile ty masz lat, 5?
W ułamku sekundy Niall znalazł się przede mną i położył ręce na moich biodrach, przyciągając mnie mocno do siebie zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować. Spojrzałam mu w oczy, czując znajome motylki w brzuchu, a on patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, w których dostrzegłam błysk pożądania. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i uniosłam kącik ust do góry, patrząc na niego.
-Mam cię. Teraz jesteś moja. - poruszał zabawnie brwiami i przybliżył swoją twarz do mojej ale zanim zdążył mnie pocałować, wepchnęłam mu do ust truskawkę. Zaskoczony rozluźnił uścisk, a ja korzystając z okazji uwolniłam się od niego i zaczęłam uciekać w głąb dachu. Słyszałam jak mruknął pod nosem "Zwariowała", po czym sam zaczął za mną biec. Widząc, że jest coraz bliżej skierowałam się w stronę wyjścia z dachu, ale zanim zdążyłam wejść do windy, silne ręce złapały mnie od tyłu i uniosły w górę. Niall wziął mnie na ręce i pobiegł z powrotem na środek dachu, po czym zaczął się kręcić w kółko ze mną na rękach. Ja wciąż się śmiałam, aż do momentu kiedy postawił mnie na ziemi, a ja po chwili potknęłam się i upadłam na niego, przez co Niall stracił równowagę i oboje spadliśmy na ziemię. Oparłam się po obu jego stronach rękami o ziemię i spojrzałam mu w oczy.
-Nic ci nie jest?
-Nie. - odparł, śmiejąc się. - Wreszcie jesteś moja.
Objął mnie w talii. Przygryzłam dolną wargę, po czym pocałowałam go czule, a on pogłębił pocałunek, po chwili wsuwając do moich ust swój język. Moje serce przyspieszyło, kiedy pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Niall położył dłonie na moich pośladkach i ścisnął je lekko, powodując, że z moich ust wydobył się cichy jęk. Blondyn zaśmiał się i obrócił mnie tak, ze znalazł się nade mną, przygryzł moją dolną wargę i pociągnął delikatnie w swoją stronę. Wsunęłam zimne dłonie pod jego koszulkę, a z jego ust wydobyło się niskie warknięcie.
I czar prysnął, gdy usłyszeliśmy dźwięk dzwoniącego telefonu.
Niall niechętnie odsunął się ode mnie, a ja sięgnęłam po komórkę i widząc na wyświetlaczu "Mama" podniosłam się gwałtownie do pozycji siedzącej. Przez chwilę patrzyłam w ekran, aż w końcu przełknęłam głośno ślinę i odebrałam, wstrzymując oddech.
-Czy ty wiesz która jest godzina?!
Odsunęłam na sekundę telefon od ucha, słysząc jej wrzask.
-Tak, wiem...
-Gdzie ty do cholery jesteś?!
A obściskuję się ze swoim sławnym chłopakiem.
-Yyy... U Emmy.
Spojrzałam na Nialla, a on słysząc moje słowa uniósł brwi zaciekawiony.
-Nie ma cię u Emmy, Chloe. Dzwoniłam do niej.
O nie.
-Za 10 minut widzę cię w domu Chloe. Minuta spóźnienia i nie żyjesz.
Usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia i przełknęłam z trudem ślinę.
Mam przejebane. 


Dokładnie 10 minut później weszłam do domu i zastałam mamę siedzącą na kanapie w salonie z kubkiem herbaty. Posłała mi mordercze spojrzenie gdy tylko przekroczyłam próg domu.
-Cześć ma...
-Do końca tygodnia nie wychodzisz nigdzie poza szkołą.
Spojrzałam na nią szeroko otwierając oczy ze zdziwienia. Tak po prostu? Tego się nie spodziewałam. Myślałam raczej, że trochę sobie pokrzyczy, a zaraz jej przejdzie i będzie ok. No ale teraz to mnie zaskoczyła.
-Ale...
-Bez dyskusji. - powiedziała i przeniosła wzrok na telewizor dając mi do zrozumienia, że to koniec tematu.
Chciałam zaprotestować, ale w końcu cofnęłam się i skierowałam się w stronę schodów, gdy usłyszałam jej głos.
-Oddaj telefon.
CO?!
-Po co ci mój telefon?
-Nie pyskuj.
No tak. Typowa odpowiedź rodzica, gdy brakuje mu argumentów.
-Dawaj telefon Chloe, albo nie spotkasz się z nim przez następne dwa tygodnie.
Z nim? Skąd ona wie o nim?
Nie chciałam pogarszać sprawy, więc po prostu oddałam jej ten telefon i bez słowa poszłam do własnego pokoju. Nie wiem co w nią wstąpiło. Nigdy nie miałam żadnych szlabanów.
To jest nienormalne.
Prawie tak samo nienormalne jak to, że moja mama ogląda telewizję o 2 w nocy.


Następnego dnia czekałam na Emmę przed szkołą. Byłam trochę wcześniej, bo Ann odwiozła mnie na miejsce. Szczerze wątpię, żeby zrobiła to dobrowolnie. Na bank zmusiła ją do tego mama, żeby mieć pewność, że nie pójdę na wagary.
No właśnie, wagary!
To wyjaśnia dlaczego była taka zła wczoraj. Musiała dowiedzieć się, że ostatnio opuściłam parę dni w szkole. Czyli wcale nie była wściekła o to, że spotykam się z Niallem.
-Cześć cześć.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam Emmę, uśmiechającą się do mnie szeroko.
-Hej. Dzwoniła do ciebie wczoraj moja mama?
-Tak. – posmutniała - Powiedziałam jej że jesteś z Niallem. Nie miałam pojęcia, że jej nie powiedziałaś. Przepraszam.
Wzruszyłam ramionami.
-Spoko. Dostałam szlaban.
Blondynka stanęła w miejscu, wpatrując się we mnie z osłupieniem.
-Co dostałaś?!
-Szlaban. Wiem, to niepodobne do mojej mamy. Do końca tygodnia mam nie wychodzić z domu.
-Co? Ale przecież jest poniedziałek! - pisnęła.
-Wiem. - westchnęłam. - A, i zabrała mi telefon.
Źrenice Emmy się rozszerzyły.
-Nie mówisz poważnie.
-Mówię śmiertelnie poważnie.


Z racji tego, że obydwie chodzimy z członkami One Direction, przerwy w szkole okazały się być dla nas bardziej męczące od samych lekcji. Co druga dziewczyna chciała się dowiedzieć jak to jest być tak blisko ze sławnym chłopakiem, zrobić sobie z nami zdjęcie (Chociaż zna nas co najmniej 3 lata) albo po prostu nas dotknąć, co było już kompletnie chore. Dlatego nawet nie potrafię opisać swojej radości gdy wreszcie mogłam wyjść z tego budynku. Niemalże wybiegłam ze szkoły, nie czekając nawet na Emmę, bo ta mówiła wcześniej, że idzie na obiad z Liamem. Zmrużyłam oczy, widząc grupkę dziewczyn, zebraną wokół jakiegoś samochodu. Podeszłam bliżej i zauważyłam uśmiechniętego Nialla w okularach przeciwsłonecznych, który cierpliwie z każdą z nich robił sobie zdjęcie i dawał autografy. Normalnie pewnie bym uciekła, ale skoro i tak już wszyscy wiedzą, że jesteśmy razem, po prostu podeszłam bliżej i wtopiłam się w tłum, czekając, aż mnie zauważy. Jednak nie zapowiadało się na to, głównie dlatego, że coraz więcej dziewczyn zbierało się wokół niego. Musiałam zrobić coś, co zwróci jego uwagę.
-Hej, Niall! Podpiszesz mi się na cyckach? - krzyknęłam, a blondyn przeniósł wzrok na mnie w tym samym momencie co 20 innych dziewczyn. Zaśmiałam się, a on uśmiechnął się szeroko i podszedł do mnie, całując mnie w policzek.
-Sorry dziewczyny, muszę spadać. - uśmiechnął się do nich pocieszająco, na co one wkurzone albo smutne rozeszły się, a blondyn otworzył mi drzwi od samochodu. Po chwili sam usiadł od strony kierowcy i spojrzał na mnie, unosząc brwi.
-Nadal chcesz, żebym ci się podpisał na cyckach? - zaśmiał się.
Przewróciłam tylko oczami, uśmiechając się pod nosem.
-Co ty tu właściwie robisz?
Westchnął.
-Nie mogłem się do ciebie dodzwonić, pisałem smsy, ale nic. Cisza. Myślałem, że coś się stało.
-Mama zabrała mi telefon.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Chyba miałaś przejebane, jak wróciłaś. To moja wina, przepraszam.
-Nie, to nie twoja wina - pokręciłam przecząco głową - Ale jest jeszcze coś.
-Co?
-Nie zobaczymy się do końca tygodnia.


Coraz mniej komentarzy, coraz mniej wyświetleń...

sobota, 10 sierpnia 2013

26



Co ja robię?
Po jakiś 10 minutach stania w objęciach blondyna, przypomniałam sobie, że jeszcze godzinę temu byłam na niego śmiertelnie obrażona i nie wyobrażałam sobie, że jeszcze kiedykolwiek go dotknę. Nie mogę tak po prostu dać mu za wygraną, jakby nic się nie stało. Pokażę mu tylko, jaka jestem słaba i dam do zrozumienia, że może do woli mną manipulować. Nie ma mowy.
Niechętnie, ale odsunęłam się delikatnie od chłopaka i spojrzałam mu w oczy, w których teraz błyszczały iskierki radości. Przyglądnęłam się mu dokładnie, mając ochotę go pocałować, przytulić się do niego i tkwić tak w nieskończoność.
Sama się dziwię, jak ten człowiek na mnie działa. Odkąd tylko go zobaczyłam, cały czas trzęsą mi się nogi i mam wrażenie, że zaraz się rozpłynę, pod wpływem choćby jego spojrzenia. To nie jest normalne. Jednak muszę kierować się rozsądkiem i nie mogę tak szybko mu ulec, chociaż bardzo chcę. Jeżeli naprawdę mu na mnie zależy, to niech mi to pokaże. Ostatnio jakoś wolał się do mnie nie przyznawać i musieliśmy trzymać wszystko w tajemnicy. Zobaczmy, czy coś się zmieniło.
-Niall, ja... - zaczęłam, sama nie wiedząc co niby mam mu powiedzieć.
-Tylko mi nie mów żebym spierdalał, bo zwariuję.
Zachichotałam i spojrzałam mu z powrotem w oczy.
-Nie, tylko, że... Rzecz w tym, że ja...
-Nie jesteś gotowa?
Dziękuję.
-Tak. - pokiwałam głową - Możemy się przyjaźnić, ale ja chyba jeszcze nie chce... No wiesz...
Przyglądnęłam się mu dokładnie i zauważyłam, że nerwowo zacisnął zęby na dolnej wardze.
Ranię go. Nie chcę go ranić.
Widziałam, jak z trudem przełknął ślinę.
-Wiesz, że ja tak szybko nie odpuszczę.
Pokiwałam głową i spuściłam wzrok, nie mogąc powstrzymać uśmiechu na mojej twarzy, słysząc jego słowa.
-Jest w ogóle jakaś szansa..?
Podniosłam wzrok.
Oczywiście, że jest idioto. Nie widzisz, że zaraz zemdleję, od samego patrzenia na ciebie? I w ogóle, ubrałbyś się, bo tylko utrudniasz sprawę.
-Jest. Ja... Ja tylko chcę to wszystko przemyśleć. Daj mi tydzień.
-Mogę czekać wieczność.
Uśmiechnęłam się mimowolnie, czując falę ciepła, rozchodzącą się po moim ciele. Wystarczyłoby, żeby dał mi sekundę.
-Wystarczy tydzień.
Pokiwał głową.
-To znaczy, że przez tydzień mam ci dać spokój?
-Nie, nie dawaj mi spokoju... - ugryzłam się w język, ale trochę za późno.
Momentalnie zrobiłam się cała czerwona, zdając sobie sprawę z tego, jak to zabrzmiało.
Ale ze mnie idiotka.
Niall zaśmiał się przez chrypkę, patrząc jak ja walczę z rumieńcami.
-Jesteś taka słodka - powiedział, wciąż się śmiejąc.
-Przestań - jęknęłam pod nosem i oparłam czoło o jego klatkę piersiową ze wstydu, po czym sama zaczęłam się śmiać.
Uspokoiłam się dopiero parę minut później i odsunęłam się delikatnie od niego.
-Dobra, jest środek nocy. Idę do domu.
-Odwieźć cię?
-Nie, co ty. Przecież sama trafię.
-Dobrze wiesz, że i tak cię odwiozę - powiedział, przewracając teatralnie oczami i zniknął  gdzieś w domu.
Nie minęło pół minuty i blondyn był przy mnie z powrotem, już ubrany, w zwykłe jeansy i biały podkoszulek. I tak wyglądał perfekcyjnie, szczególnie ze zmierzwionymi włosami. Podrzucił kluczyki w dłoni i uśmiechnął się do mnie szeroko, po czym poszliśmy do garażu.
Już po chwili jechaliśmy jakimś sportowym, wypasionym samochodem, który nawet bałam się pomyśleć ile kosztował. Całą drogę jechaliśmy w ciszy, nikt nie pomyślałby, że przed chwilą śmialiśmy się z tego, że zrobiłam z siebie idiotkę.
Nie wiedziałam jak się z nim pożegnać. Czy powiedzieć po prostu "cześć", przytulić go, czy jak.
Zaczęłam się coraz bardziej denerwować im bliżej byliśmy mojego domu. W końcu Niall zaparkował na podjeździe, a widząc, że nie ruszam się z miejsca, spojrzał na mnie unosząc pytająco brwi. Dopiero po chwili się ocknęłam, spojrzałam na niego, po czym odpięłam pasy i zupełnie spontanicznie musnęłam wargami jego policzek. Od razu szybko uciekłam z samochodu, unikając jego spojrzenia i poszłam do domu, nawet się nie odwracając. Dopiero zamykając za sobą drzwi usłyszałam dźwięk silnika samochodu i wywnioskowałam, że blondyn odjechał. Oparłam się o drzwi wejściowe od wewnątrz i zjechałam po nich w dół, siadając na podłodze.
Ugh. Znowu zrobiłam z siebie idiotkę. Najpierw mu mówię, że nie jestem gotowa i żeby dał mi tydzień, a chwilę po tym całuję go w policzek, jakbym chciała dać mu do zrozumienia, że jednak wystarczyła mi sekunda. Zostawiłam go z mętlikiem w głowie i nie zdziwię się, jeśli uzna mnie za wariatkę.


Następnego dnia rano obudził mnie telefon od Emmy. Byłam w pół przytomna, więc nie do końca rozumiałam co chciała mi przekazać, szczególnie, że co drugie słowo poprzedzał pisk i mówiła tak szybko, że nie potrafiłam za nią nadążyć. Mówiła coś o zdjęciu, całowaniu, chodzeniu itd.
Dopiero po chwili skojarzyłam fakty i gwałtownie się podniosłam, po czym sięgnęłam po laptopa i weszłam na pierwszy lepszy portal plotkarski. Zamarłam, widząc przed sobą zdjęcie, na którym jakaś dziewczyna (czyt. ja) całuje Nialla w policzek w samochodzie. Przeklęłam pod nosem. Zadzwoniłam z powrotem do Emmy i od niej dowiedziałam się, że chłopcy dzisiaj znów mają jakiś wywiad, na którym najprawdopodobniej znów zapytają Nialla o tajemniczą dziewczynę, którą już któryś raz widzą z nim na zdjęciach. Byłam ciekawa co powie. Chociaż jednocześnie byłam prawie pewna, że przemilczy całą sprawę.

Cały dzień w sumie nie robiłam nic ciekawego, ani pożytecznego. Dopiero przed 17 przyszła do mnie Emma, podniecona tym, że po raz setny zobaczy swojego chłopaka w telewizji. Włączyłyśmy więc MTV i czekałyśmy, aż puszczą ich na żywo.
Cały wywiad w sumie był nudny. 15 minut pieprzenia o tym jak fajnie było podczas trasy koncertowej. Już myślałam, że nie zapytają o mnie. Pod koniec wywiadu jednak reporterka zwróciła się do Nialla, pokazując mu tableta, na którym zapewne widniało to samo zdjęcie, co na portalu plotkarskim. Niall uśmiechnął się do tableta, całkiem szczerze się uśmiechnął.
-Kim jest ta dziewczyna, Niall? Już któryś raz ją widzimy.
Niall podniósł wzrok znad ekranu i spojrzał na kobietę.
-Ma na imię Chloe.
-Hm.. Chloe. Ładnie. - reporterka uśmiechnęła się zadowolona, że udało jej się wyciągnąć od niego tak cenne informacje - Chyba ci na niej zależy, co?
Spuścił wzrok i przez chwilę bawił się swoimi palcami, dopiero po chwili znów spoglądając na reporterkę.
Ja w tym czasie zdążyłam już obgryźć wszystkie paznokcie u prawej dłoni ze stresu.
-Bardzo.
Zrobiłam wielkie oczy, patrząc na ekran.
-Czyli mam rozumieć, że jesteście parą?
-Nie… - Niall pokręcił przecząco głową – Spieprzyłem to.
-Uh… Ojej. Jednak zdjęcie mówi nam co innego. Może powiesz nam o co w tym chodzi?
-Szczerze mówiąc, to sam nie wiem. Ale wiem jedno. Kocham ją jak debil.
Emma zakrztusiła się sokiem, który właśnie piła, a ja zamarłam. Dosłownie moje serce przestało bić, a ja zapomniałam jak się oddycha. Patrzyłam oszołomiona na ekran telewizora, nie mogąc nic usłyszeć przez ciągłe kaszlenie Emmy. Walnęłam ją w plecy, powodując, że się zamknęła.
Kocha mnie?
Jak to kocha?
Niall Horan mnie kocha.
Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.
-Jak myślisz Niall, czy Chloe cię teraz ogląda? – zapytała kobieta.
Wzruszył ramionami.
-Nie mam pojęcia.
-Ogląda. – wtrącił Liam.
Blondyn spojrzał na niego przez chwilę.
-W takim razie, Chloe. – Niall spojrzał prosto w kamerę – Wiedz że kocham cię i nie odpuszczę. Będę czekał tydzień, miesiąc, będę czekał nawet pierdoloną wieczność.
Reporterka chrząknęła niezadowolona, że chłopak przeklina na wizji i szybko zmieniła temat.
Nie słuchałam już jej. W głowie miałam tylko jego słowa. Nie mogłam się skupić na niczym innym, a moje serce nagle zaczęło bić jak szalone. Nigdy nie powiedział, że mnie kocha. Zawsze tylko mówił, że sam nie wie co czuje i tak dalej. A teraz… Przyznał się do mnie. Przedstawił mnie światu i przestał się mnie wstydzić. Szczerze mówiąc, kompletnie się tego nie spodziewałam. Emma chyba też nie, bo wciąż patrzyła tępo w ekran, powtarzając, że nigdy więcej nie tknie tego „morderczego soku”.


Zadziwiające, jacy ludzie są sprytni. Internauci odnaleźli mnie w ciągu godziny. Na twitterze powstał nawet mój fanklub, po internecie krążą moje zdjęcia. Ale najgorsze jest to, że pod moim domem stoją dwa auta, a w nich dziennikarze i tylko czekają aż wyjdę z domu. Boję się reakcji mamy, co zrobi, jak zobaczy, że nagle jestem sławna. Wolałam jak najszybciej uciec z domu, zanim ona do niego wróci, więc przebrałam się i z pomocą Emmy wydostałam się tylnymi drzwiami. Tam się rozdzieliłyśmy. Ja przeszłam przez mały lasek za domem i wróciłam na główną ulicę parę domów dalej tak, żeby ci idioci mnie nie zauważyli. Dla świętego spokoju założyłam jeszcze kaptur na głowę, a dłonie wsunęłam do kieszeni i ruszyłam pieszo w stronę domu chłopaków. Tam oczywiście też pełno było paparazzich, więc tradycyjnie przeszłam obok dziadka z wiatrówką (znowu go nie było) i zapukałam do drzwi od tarasu. Na moje szczęście, chwilę potem otworzył mi Niall, jeszcze w tych samych ciuchach, w których widziałam go w telewizji .
Spojrzał na mnie, unosząc brwi.
-Miał być tydzień.
-Nie wytrzymam tygodnia. – odparłam i robiąc krok do przodu, złączyłam nasze usta.


follow me on twitter.
dziękuję za wszystkie komentarze.
dziękuję, że mnie wspieracie.
kocham was.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

25



-Musimy porozmawiać.
Usłyszałam jak jego głos zadrżał. Nie był już tak pewny siebie, jak dawniej. Bał się mojej reakcji. Bał się o mnie, tylko nie zdawał sobie sprawy z tego, że ja to zauważyłam. Moje serce biło jak oszalałe, widząc go po dwóch miesiącach rozłąki, jednak ja starałam się utrzymać kamienny wyraz twarzy. Wyglądał trochę inaczej. Bardziej męsko, szczególnie z uwidocznionymi bicepsami.

Chciałam dać mu do zrozumienia, że nie rusza mnie to, co się teraz dzieje. Że już mi nie zależy.
Wstałam ze schodów i stanęłam z nim twarzą w twarz. Nogi tak mi się trzęsły, że myślałam, że się przewrócę, ale wciąż grałam twardą.
-Nie mamy o czym rozmawiać - odwróciłam od niego wzrok.
-Chloe proszę...
Zrobił krok w moją stronę, jednak ja automatycznie się cofnęłam.
-Po co to robisz? Po prostu daj mi spokój. Sam tego chciałeś, więc przestań, bo tylko mieszasz mi w głowie.
-Nie chciałem tego. Daj mi wytłumaczyć.
Pokręciłam przecząco głową, spuszczając wzrok. Aktualnie moje buty wydawały się być nadzwyczajnie ciekawe. Przygryzłam dolną wargę, czując, że łzy napływają mi do oczu.
-Chloe, spójrz na mnie... - zaczął łagodnym głosem.
Znów tylko pokręciłam głową. Niall przybliżył się do mnie i delikatnie złapał mnie za rękę, jakbym była ze szkła i bał się, że pod wpływem jego dotyku rozsypię się na kawałki. Chciałam ją wyrwać z jego uścisku, ale nie potrafiłam. Czując jego dotyk, od razu się rozluźniłam i poczułam napływającą na mnie falę ciepła. Blondyn widząc, że nie prostestuję, ujął delikatnie mój podbródek w dłoń  uniósł moja głowę, zmuszając mnie do tego, bym na niego spojrzała. Chciałam się ruszyć, cofnąć, odwrócić wzrok, bronić się, ale nie mogłam. Byłam sparaliżowana. Dokladnie tak samo jak w dzisiejszym śnie.
Spojrzałam mu w oczy. To było naprawdę trudne patrzeć na niego po tym, jak mnie potraktował. Szczególnie dlatego, że zupełnie nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Byłam zła na Emmę, że mnie tak wrobiła w to spotkanie z Niallem. Ale na niego nie byłam już zła. NIe potrafiłam. Czułam się raczej... Rozczarowana. Nie sądziłam, że jest zdolny tak po prostu mnie zostawić. A jednak.
Mimo wszystko miałam dość już tych gierek. Chciałam się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
-Masz 5 minut. - wymamrotałam cicho, patrząc na niego uważnie, starając się, by moja twarz nie zdradzała żadnych emocji.
Niall spojrzał na mnie, otwierając szeroko oczy. Wyraźne nie spodziewał się tego, że pozwolę mu mówić. Chyba myślał, że prędzej uderzę go w twarz, niż dam mu cokolwiek wytłumaczyć. Prawdę mówiąc, to nawet miałam ochotę go uderzyć. Ale nie byłabym w stanie. Zbyt wiele dla mnie znaczy, nawet jeżeli ja nie znaczę już dla niego nic.
-Poważnie?
Pokiwałam tylko głową i minimalnie się cofnęłam, zakładając ręce na piersi.
Niall wziął głęboki oddech, po czym wypuścił powietrze z ust i przejechał dłonią po swoich idealnie ułożonych włosach, spoglądając przez chwilę w prawo. Dopiero po chwili spojrzał na mnie.
-Posłuchaj Chloe. Po pierwsze, chciałem, żebyś jechała ze mną w trasę. Zabrałbym cię, pomimo tego, że nikt nie wiedział o nas. Przecież mógłbym powiedzieć, że jesteś moją przyjaciółką. Ale nie mogłem. Nie dlatego, że menadżer miał jakieś problemy, czy wolałem obecność Josha, czy nawet, że miałem cię dosyć. Chodziło o twoją mamę. Wierz lub nie, ale rozmawiałem o tym z twoją mamą. Pytałem o zgodę, ale stanowczo zabroniła ci jechać pod pretekstem szkoły. Tłumaczyłem jej, że miałabyś przez 2 miesiące indywidualne nauczanie i tak naprawdę to nawet nie byłabyś z tyłu z materiałem. Ale od początku do końca była nastawiona na "nie" i nic nie mogłem zrobić, chociaż próbowałem. Dlatego chciałem jak najdłużej pobyć z tobą, żebyś nie musiała myśleć o tym, że za niedługo się rozstaniemy i tak dalej. Nie chciałem, żebyś cierpiała. Nie mówiłem ci tylko dlatego. Jeżeli chodzi o sytuację po imprezie nad morzem... Niczego od ciebie nie oczekiwałem. -spojrzał mi prosto w oczy, a jego wzrok był przepełniony bólem- Musisz mi uwierzyć, że naprawdę nie chciałem cię wykorzystać. Szanuję cię i szanuję to, że chcesz poczekać na odpowiedni moment. Mogę czekać. Mogę czekać na ciebie nawet wieczność. Chciałem za tobą pobiec wtedy, od razu za tobą wyszedłem z pokoju, ale... - urwał, rozejrzał się wokół i znów spojrzał na mnie, kontynuując- Ale zatrzymał mnie Josh.
Na dźwięk jego imienia przeszył mnie po plecach nieprzyjemny dreszcz.
Co do cholery chciał od niego Josh?
-Chloe, przepraszam, że nie chciałem ci wierzyć co do niego. Miałaś rację. - przejechał znów dłonią po włosach - Jestem dupkiem, że ci nie zaufałem. To idiota. Do tego jest chyba jakiś chory psychicznie.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Co takiego zrobił?
Westchnął.
-Nagrał akcję na naszym łóżku i zaczął mi nią grozić, że puści ją mediom. Tu już nawet nie chodziło o moją karierę, ale wiesz jak byś wtedy wyglądała w tym świetle... Poza tym cierpiałabyś, a ja nie zniósłbym myśli, że do tego dopuściłem. Więc zdobyłem to cholerne nagranie. Pod jednym warunkiem. Miałem z tobą zerwać. - przełknął ślinę - Nie mogłem ci nic tłumaczyć, nie mogłem cię nawet dotknąć, albo na ciebie spojrzeć. Dlatego tak dziwnie zachowywałem się na plaży, kiedy mówiłem ci o tej całej przerwie i tak dalej. On cały czas mnie obserwował. Uwierz mi, że jakbym na ciebie spojrzał to od razu domyśliłabyś się, że coś jest nie tak. Szczególnie, że miałem łzy w oczach, a ręce trzęsły mi się, jak staremu dziadkowi. Close, nie miałem wyjścia. Zrobiłem to, żeby cię chronić. Josh przysiągł mi, że więcej się do ciebie nie zbliży, a to mi wystarczyło. Chciałem tylko żebyś była szczęśliwa, a przez niego tylko cierpiałaś.
-Teraz nie jestem szczęśliwa. – szepnęłam, spuszczając wzrok.
Cała ta historia wydawała mi się jakaś nienormalna, przereklamowana. Jakaś taka… Wymyślona. Nie ufałam mu. Nie potrafiłam mu uwierzyć.
-Chloe, przepraszam. Nie chciałem cię ranić. Te dwa miesiące były najgorszym czasem w moim życiu. Jak zobaczyłem cię w tej kamerce na skype… - zobaczyłam łzy, migoczące w jego błękitnych oczach – Po tym, jak się rozłączyłaś, jeszcze przez dobre 10 minut gapiłem się jak idiota w pusty ekran, dopóki Emma nie wyrwała mi laptopa z rąk. Wiem, że zrobiłem źle, to wszystko moja wina, mogłem ci o wszystkim powiedzieć. Nie myślałem wtedy trzeźwo, byłem zbyt wściekly na Josha. Chloe, przepraszam. Wiem, zachowałem się dupek, tyle przeze mnie wycierpiałaś, a ja nic z tym nie zrobiłem. Przepraszam, że nie porozmawiałem z tobą wcześniej. Bałem się, że nie będziesz chciała mnie widzieć, więc wolałem trzymać się z daleka, żeby jeszcze bardziej cię nie ranić. Widziałem cię dzisiaj u nas. Widziałem cię nad basenem. Miałem podejść, albo chociaż cię zawołać, ale byłaś tak uśmiechnięta, że wolałem nie psuć ci humoru - urwał, patrząc na mnie - Hej, nie płacz.
Podszedł bliżej do mnie, ignorując fakt, że właśnie wstąpił na pole minowe i w każdej chwili może zostać wysadzony w powietrze. Złapał mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy. Szczerze mówiąc sama nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Przejechałam dłonią po policzku, zmazując z niego słoną ciecz. Nie ruszyłam się z miejsca. Stałam tak i patrzyłam na niego z bólem, sama nie wiedząc co mam o tym myśleć. Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji.
Rozumiałam to, że być może faktycznie nie miał wyjścia, ale denerwował mnie fakt, że nie powiedział mi o tym wcześniej, żeby zaoszczędzić mi bólu. Mógł to zrobić przecież nawet dzień po wyjeździe Josha.
-Chloe, błagam cię, nie płacz. - powiedział błagalnym głosem i wytarł moje policzki kciukami.
Co ja wyprawiam? Jezu Chryste Chloe. Ten chłopak cię zostawił. Ryczałaś przez niego przez 2 miesiące. Zaniedbałaś szkołę. A ty tak po prostu teraz mu ulegasz? A co, jeśli to jedna z kolejnych jego gierek?
Rzeczywiście. Muszę wziąć się w garść.
Odsunęłam delikatnie jego dłonie i cofnęłam się o krok, spuszczając wzrok.
-Rozumiem. Dam ci czas. Wiem, że być może nigdy mi nie wybaczysz, ale...
-Nie potrafię. - wyszeptałam, wciąż patrząc w ziemię.
Po sekundzie poniosłam wzrok na niego. Spojrzałam mu głęboko w oczy, pozwalając, by łzy spływaly mi po policzkach. Zaraz po tym odwróciłam się i po prostu odeszłam. Nie gonił mnie. Wiedziałam, że nie będzie mnie zatrzymywał, bo wiedziałam, że szanuje to, że musi dać mi trochę czasu. Usłyszałam jednak jak powiedział za mną:
-Ale wiedz, że ja będę o ciebie walczył.
I to zdanie mi wystarczyło.
Wiedziałam, że mu wybaczę. To tylko kwestia czasu kiedy.


-Co ty chciałaś tym osiągnąć? - powiedziałam od razu, nawet nie czekając, aż przyjaciółka wpuści mnie do domu.
-Nie zabijaj mnie! - pisnęła, śmiejąc się przy tym.
Emma wpuściła mnie do swojego domu i zamknęła drzwi, po czym westchnęła.
-Musiałam. Inaczej byś z nim nie porozmawiała, a on musiał ci to wszystko wytłumaczyć.
-Wiedziałaś wcześniej, nie?
Pokiwała tylko głową.
-Czemu mi nie powiedziałaś?
-Wolałam, żeby to on ci powiedział. Musieliście porozmawiać, naprawdę wszyscy wam kibicują i nie moglibyście nie być razem.
-Nie jesteśmy razem.
Emma zmarszczyła czoło i przechyliła lekko głowę na bok.
-Nie wybaczyłaś mu?
Wzruszyłam ramionami.
-Chloe! Dlaczego? Przecież wiesz że to nie jego wina!
-Wiem. - usiadłam na blacie w kuchni przyjaciółki, wpatrując się w pustą ścianę przede mną - Ale... ugh, sama nie wiem. Nie wiedziałam co mam robić.
-Ale ja wiem. Idź do niego.
-Co?
-No po prostu idź.
-Nie! Nigdy w życiu tam nie pójdę.
No i 20 minut później stałam pod drzwiami do domu chłopaków. Nie chciałam iść, ale Emma mnie wręcz zmusiła. Było już późno, więc mogłam wejść normalnie, przez drzwi, bo i tak nikogo nie było pod domem. Westchnęłam głęboko i spojrzałam na sekundę w niebo, jakby prosząc Boga, żeby mi pomógł, bo właściwie, to sama nie wiedziałam po co tu jestem i co mu powiem. Nacisnęłam dzwonek do drzwi, nie minęło nawet 20 sekund i ktoś otworzył mi drzwi. Niall w samych bokserkach i włosach w nieładzie spojrzał na mnie i stał tak blisko, że niemal zobaczyłam, jak jego źrenice się rozszerzają.Nie powiedziałam nic, tylko przysunęłam się bliżej i mocno się w niego wtuliłam.



Jak co chwile macie do mnie wyrzuty, że nie dodaję częściej rozdziałów to aż 
odechciewa mi się cokolwiek pisać.