Doceń moją
pracę – skomentuj.
Ze snu
wyrwały mnie jakieś dźwięki. Jakby budzik, czy coś takiego. Nie! Ktoś non stop
powtarzał moje imię i było to niesamowicie wkurwiające. Rozchyliłam delikatnie
powieki, chcąc sprawdzić kto jest aż takim idiotą i widząc pochylone nade mną
Lisę i Margaret otworzyłam szeroko oczy i w przeciągu sekundy usiadłam na
łóżku, starając się odsunąć od nich jak najdalej.
-Co wy tu do
cholery robicie?
-No jak to
co, dzisiaj wielki dzień! – pisnęła Lisa. – Musimy ci zrobić fryzurę, makeup,
manicure…
Gadała coś
jeszcze, ale postanowiłam, że nie będę jej słuchać, więc ściągnęłam z siebie kołdrę
i wstałam z łóżka, po czym wymijając je, bez słowa poszłam na dół na śniadanie.
Nie mam
pojęcia kto je tutaj wpuścił, ale musiał być przekonujący, skoro Tom nie miał
nic przeciwko. Dziewczyny
prawie natychmiast dołączyły do mnie. Jedna posadziła mnie przy stole, a druga
podsunęła mi pod nos talerz z jajecznicą. Spojrzałam najpierw na danie, a
później na Margaret i zastanowiłam się w duchu, czy potrawa nie jest czasem
zatruta.
W ogóle jak
to możliwe żeby tak tępa istota potrafiła gotować?
Niepewnie
wzięłam kawałek jajka do ust i z zaskoczeniem stwierdziłam, że jest to nawet
całkiem smaczne. Jadłam w ciszy, a one obydwie siedziały naprzeciwko mnie i
obserwowały każdy mój ruch.
Nie znam
bardziej irytujących osób od tych dwóch.
W końcu
wkurzona rzuciłam widelec na talerz.
-Nie
powinnyście już czasem iść? – syknęłam zdenerwowana, a Lisa spojrzała na
zegarek.
-A no
właśnie powinnyśmy! Musiałyśmy cię tylko obudzić. Idziemy do salonu sukien
ślubnych, tam już jest Annie i wasza mama. Musisz tam być najpóźniej za godzinę,
na miejscu są już kosmetyczki i fryzjerki. Wszystkim się zajmą, pa! –
powiedziała na jednym wdechu Margaret i obie wybiegły w podskokach z mojego
domu, pozostawiając mnie bez możliwości protestu.
Westchnęłam
tylko, ciesząc się chwilą ciszy i dokończyłam posiłek, po czym włożyłam talerz
do zmywarki i poszłam na górę się ogarnąć.
Będąc w
połowie schodów usłyszałam głośny huk i
dźwięk tłuczonego szkła. Zamarłam w półkroku. Boje serce gwałtownie
przyspieszyło, zaczęłam nierówno oddychać, ale nie usłyszałam żadnych innych
dźwięków.
-Lisa?-
zapytałam drżącym głosem i rozejrzałam się wokół.
-Margaret? –
przełknęłam ślinę, starając się brzmieć pewnie, ale zamiast tego wychodził mi
tylko jakiś płaczliwy jęk.
Wycofałam
się ze schodów i ostrożnie wychyliłam zza ściany patrząc na opustoszały salon.
Nadepnęłam na maleńki odłamek szkła i pisnęłam, czując jak wbił się w moją
stopę. Spojrzałam w dół i zauważyłam ten sam designerski wazon tyle że rozbity,
którym zawsze broniłam się przed potencjalnym napastnikiem.
I tak go
nigdy nie lubiłam, więc nie było mi jakoś specjalnie przykro. Bardziej
zastanawiał mnie fakt kto go rozbił. Zaczynało mnie to coraz bardziej
przerażać, nogi zaczęły się trząść. Przed oczami, przy wyjściu na taras mignęła
mi jakaś czarna postać.
-TOM??!!
Krzyknęłam
przerażona i nie zważając na ból w stopie, odwróciłam się i wybiegłam z domu,
wpadając prosto na plecy wysokiego mężczyzny.
-Co jest? –
zapytał Tom gdy odwrócił się do mnie przodem i spojrzał na moją przerażoną
twarz.
-Bo tam…ktoś
się…w domu…ktoś, w…-nie musiałam kończyć, bo mężczyzna dokładnie zrozumiał o co
mi chodzi. Bez wahania wszedł do domu i rozejrzał się, ale nikogo nie zobaczył
w pobliżu.
-Zadzwonię
do kolegów z pracy, przeszukamy dom. Zrób coś ze swoją nogą i będziesz musiała
stąd wyjść.
-Tak, ok. –
wyjąkałam pod nosem i szybko wyciągnęłam odłamek szkła z nogi, lekko
zabandażowałam, tylko po to, żeby zatamować krew i przebrałam się w coś
wygodnego, po czym wzięłam torebkę wyszłam z domu. Trzęsłam się jeszcze przez
całą drogę do salonu i co 5 metrów się odwracałam, mając dziwne uczucie, że
ktoś mnie śledzi. Napisałam Niallowi smsa.
Do: Niall <3
Jak będziesz gotowy to wpadnij do salonu na Long Acre.
Najprawdopodobniej spędzę tutaj pół dnia.
Kliknęłam
wyślij, po czym weszłam do budynku.
W środku
było co najmniej ze 20 osób. Na samym środku stała moja siostra, otoczona przez
5 pracownic salonu, które skakały wokół niej tam i z powrotem, poprawiając
piękną, białą suknię.
-Cześć. –
pomachałam jej i uśmiechnęłam się ciepło, widząc ogromny stres na jej twarzy.
Nie zdążyłam
nawet odwiesić kurtki na wieszak, gdy ktoś mi ją wyrwał i zrobił to za mnie, a
po chwili wepchnął do ręki niebieską sukienkę i kazał się przebrać. Zrobiłam to
co mi kazali i wyszłam na boso z przymierzalni. Momentalnie przede mną stanęły
L&M. Jedna wręczyła mi jakieś wielkie szpilki na platformie, a druga pociągnęła
mnie za sobą, a chwile po tym posadziła mnie na fotelu, przed oświetlonym
lustrem i niemal od razu zauważyłam przed sobą makijażystkę. Zanim jeszcze
zamknęłam oczy, jak mi kazała, zauważyłam, że stojące za mną Lisa i Margaret są
już gotowe. Wyglądały niemal identycznie.
No cóż,
zaraz pewnie dołączę do ich grona.
Gdy kobieta
skończyła robić mi makijaż, pozwoliła mi spojrzeć w lustro i ku własnej uldze
stwierdziłam, że mam nieco delikatniejszy makeup niż one. Ta sama kobieta
tłumaczyła mi jeszcze coś o sztuczkach podkładu, czy coś w tym stylu, a potem
odeszła, uśmiechając się pogodnie. Po obydwu stronach mojego fotela kucnęły
moje nowe… koleżanki i spojrzały na mnie.
-No, teraz
wyglądasz ładnie.
Zmarszczyłam
brwi, patrząc na Margaret.
-Czy ty coś
sugerujesz?
Dziewczyna
zmieszała się.
-Nie, nie.
Ja tylko… - nie było dane jej dokończyć, bo usłyszeliśmy dźwięk otwartych drzwi
i zanim zdążyłam zobaczyć nowego gościa, krzyknęłam czując jak ktoś wbija mi
paznokcie w rękę. Spojrzałam na Lisę z mordem w oczach i wyrwałam rękę z jej
szponów.
-Co ty do
cholery robisz?! – syknęłam wściekła, a ona całkowicie mnie zlała, patrząc
wciąż w jeden punkt.
-To, to…
T-to Niall H-horan… - wyjąkała, a ja spojrzałam wtedy na drzwi, w których
faktycznie stał mój oszałamiająco piękny chłopak, którego pierwszy raz miałam
okazję zobaczyć w garniturze. Znów przeniosłam wzrok na Lisę.
-Nie jesteś
trochę za stara na fankę One Direc… - nie dokończyłam, bo ta się ocknęła i
zaczęła piszczeć, po czym w sekundzie znalazła się przy blondynie i zaczęła go
ściskać i obmacywać po całym ciele. Chłopak stał przez chwilę zaskoczony, a
dopiero potem się ocknął i delikatnie odsunął dziewczynę od siebie. Nie wiem o
czym rozmawiali, nie słyszałam ich. Chyba ją uspokajał. Po chwili Lisa wróciła
już spokojna i zabrała Margaret, mówiąc jej, że muszą jeszcze sobie zrobić
paznokcie, a na ich miejsce przyszedł Niall. Uśmiechnęłam się, widząc chłopaka
i wstałam i podeszłam do niego bliżej na boso.
Pachniał
perfekcyjnie.
Wyglądał
perfekcyjnie.
Był perfekcyjny.
-Wyglądasz
pięknie. – powiedział i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
-A ty
seksownie. – odparłam mrucząc i poprawiłam mu krawat.
Zaśmiał się
i przyjrzał mi się dokładnie.
-Mam coś dla
ciebie. – uśmiechnął się.
-Co? –
zmarszczyłam brwi.
-Zamknij
oczy. – szepnął.
Zrobiłam to
co kazał a on zaprowadził mnie gdzieś, kazał stanąć w miejscu, a chwilę później
poczułam coś zimnego na swojej skórze. Gdy pozwolił mi otworzyć oczy,
spojrzałam przed siebie, dokładnie na lustro, w którym zobaczyłam nowy
przedmiot na swojej szyi. Dotknęłam palcami srebrnego wisiorka w kształcie
czterolistnej koniczyny. Uśmiechnęłam się do siebie.
-Mam
podobny. Kiedyś nosiłem go na rzemyku, praktycznie codziennie. Zawsze przynosi
mi szczęście. Pomyślałem, że tobie też się przyda. Poza tym chciałbym, żebyś
miała coś, co będzie ci o mnie przypominać. – wyjaśnił, uśmiechając się do mnie
uroczo.
Boże, jak on pięknie wyglądał.
Nagle
przypomniałam sobie o zdarzeniu, które miało miejsce w domu i powoli uśmiech
zszedł z mojej twarzy.
-Niall,
słuchaj. Coś ci muszę… - nie dokończyłam, bo znów pojawiły się L&M, robiące
tyle zamieszania, że nawet nie było szans się skupić. Znów kazały mi usiąść i
tym razem przyprowadziły fryzjerkę. Spojrzałam przepraszającym wzrokiem na
Nialla i całkowicie poddałam się tajemniczej kobiecie z nożyczkami.
Impreza
trwała w najlepsze. Było w cholerę ludzi, więc bez trudu udało mi się zgubić
L&M, które były do mnie przyklejone od momentu rozpoczęcia ceremonii
ślubnej. Co chwilę ktoś z rodziny chciał ze mną tańczyć, jakieś kuzynki chciały
pogadać, siostra podbiegała spytać czy wygląda dobrze, a ja odpowiadałam że
perfekcyjnie, mama pytała jak się bawię i tak dalej, więc w końcu niewiele
czasu spędziłam ze swoim chłopakiem, który nawiasem mówiąc nie miałam pojęcia
gdzie był. Przeciskałam się przez tłum spoconych ciał na parkiecie, powtarzając
ciągle „przepraszam”, ale nikt nawet nie zawracał sobie mną głowy. Widząc
kawałek sukienki Margaret szybko zawróciłam i wtedy zderzyłam się z kimś.
Podniosłam wzrok trochę zdezorientowana i napotykając niebieskie tęczówki, uśmiechnęłam
się szeroko.
-Wszędzie
cię szukałam. – jęknęłam.
-A ja
szedłem za tobą od 5 minut. – odparł ze śmiechem.
Posłałam mu
mordercze spojrzenie.
-To nie
mogłeś mnie zawołać?
-Próbowałem,
ale nie mogłem przekrzyczeć tych wszystkich narąbanych ludzi.
Rozejrzałam
się wokół. Faktycznie pomimo tego, że była dopiero 23:00, prawie 90% gości nie
ogarniało już co się dzieje. Ja nie piłam, Niall zresztą też nie, a żeby go nie
kusiło przyjechał nawet samochodem. Bez słowa pociągnął mnie za rękę i porwał
do tańca. Tańczyliśmy do jakiejś szybkiej piosenki, wymyślając przy tym własne,
dziwaczne kroki i śmialiśmy się do rozpuku. Po chwili muzyka zwolniła i chłopak
objął mnie w talii, przyciągając mocno do siebie. Zachichotałam, przybliżając
się do niego i zaczęliśmy kołysać się w rytm wolnej melodii. Po chwili jednak
westchnęłam i odsunęłam się na tyle, by móc na niego spojrzeć.
-Niall, jest
coś o czym musisz wie…
-Odbijany! –
ktoś krzyknął i zanim zdążyłam zareagować, jakiś pijany facet odciągnął mnie od
blondyna, a nim zajęła się jakaś kobieta. Przeklęłam pod nosem, patrząc na
mężczyznę. Śmierdział potem, pomieszanym z fajkami i alkoholem. Myślałam, że
zwymiotuję. Chciałam jakoś od niego uciec, ale trzymał mnie za mocno, więc
poczekałam aż piosenka się skończy i wtedy mówiąc, że muszę iść do toalety,
szybko oddaliłam się od faceta i odetchnęłam z ulgą. Rozejrzałam się wokół w
poszukiwaniu swojego chłopaka, ale nie mogłam go nigdzie znaleźć. Zauważyłam go
dopiero przy naszym stoliku, gdy zawzięcie robił coś na swoim telefonie,
kompletnie olewając siedzącą obok niego dziewczynę, która za wszelką cenę
próbowała zwrócić na siebie jego uwagę. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Mój chłopak.
Podeszłam
bliżej i usiadłam obok niego, uśmiechając się lekko. Ten tylko przelotnie na
mnie spojrzał i lekko pocałował mnie w usta.
-Niall, na serio
muszę ci coś…
Spojrzał na
mnie.
-Przepraszam
cię Chloe, ale Zayn dzwonił, muszę na chwilę jechać do domu otworzyć temu
idiocie drzwi. Wrócę za 5 minut, obiecuję! I wtedy wszystko mi opowiesz. A
jutro nadrobimy sobie stracone walentynki. Kocham cię, zaraz wracam! –
powiedział i wstał, po czym zabrał swoją marynarkę z oparcia i pocałował mnie w
czoło. Uśmiechając się wyminął mnie i wyszedł z budynku. Wszystko trwało tak
szybko, że siedziałam jeszcze chwilę w tym samym miejscu, patrząc się tempo
przed siebie. Dziewczyna, która próbowała przypodobać się blondynowi spojrzała
na mnie jak na debilkę i leniwie wstała, najwyraźniej stwierdzając, że nic ją
tutaj już nie trzyma. Westchnęłam cicho i dotknęłam palcami koniczynki na szyi.
Po chwili wstałam i wtedy zderzyłam się z kimś. Poczułam mokrą ciecz na swoim
brzuchu. Odskoczyłam od chłopaka, który zaczął mnie przepraszać, wpatrując się,
tak samo jak ja, w wielką czerwoną plamę na środku mojej niebieskiej (no teraz
raczej bordowej) sukienki. Wyglądała jak ogromna plama krwi, ale było to tylko
czerwone wino. Tylko. Nie zważając na
to, że chłopak nie zrobił tego specjalnie, no i wciąż nie przestawał mnie
przepraszać, posłałam mu mordercze spojrzenie i wyminęłam go, szybko kierując
się do łazienki. Próbowałam przemyć sukienkę wodą, ale nic z tego nie wychodziło,
oprócz tego, że byłam jeszcze bardziej mokra, więc w końcu wkurzona
zrezygnowałam i stwierdziłam, że muszę iść do domu się przebrać. Wyszłam z
toalety i rozejrzałam się wokół, ale nie widząc nikogo znajomego, po prostu
zabrałam kurtkę i szalik, po czym opuściłam imprezę.
Napisałam
tylko smsa Niallowi, że idę do domu się przebrać i ruszyłam zaśnieżonym
chodnikiem. Nie miałam daleko, więc nawet nie przejmowałam się tym, że idę sama
w środku nocy ulicami Londynu i wyglądam jak typowa dziwka, w płaszczu i
krótkiej sukience, idąc koślawo w szpilkach. Po chwili jednak przypomniałam
sobie wydarzenia z dzisiejszego poranka, o których ciągle próbowałam powiedzieć
chłopakowi, ale bez skutku.
Odwróciłam
się przestraszona, słysząc jakiś szelest. Nikogo jednak nie zobaczyłam za sobą,
więc znów wróciłam wzrokiem przed siebie, jednak ktoś mnie zatrzymał, kopiąc
mocno w mój brzuch. Zgięłam się w pół i syknęłam z bólu. Sama nie wiedziałam,
czy byłam bardziej przerażona, zdezorientowana, czy zła. Spojrzałam na buty
napastnika. Obłocone air maxy, chyba damskie. Przełknęłam z trudem ślinę,
słysząc sarkastyczny śmiech. Zebrałam się w sobie i podniosłam wzrok, napotykając
rozwścieczone i pełne pogardy spojrzenie Tamary. Odruchowo się cofnęłam.
Wyglądała strasznie, jakby właśnie uciekła ze szpitala psychiatrycznego.
Rozczochrane włosy, podkrążone oczy, przepełnione czystą nienawiścią. Do tego
była ubrana cała na czarno.
-Czego
chcesz? – powiedziałam, starając się, żeby nie wyczuła mojego strachu.
-Czego chcę?
–zapytała, po czym zaśmiała się ironicznie.
-Tak. Czego
chcesz? Nic ci nie zrobiłam, żebyś mnie tak traktowała.
-Sam fakt,
że jesteś małą dziwką i chodzisz z Horanem dla kasy mnie wkurwia. – syknęła.
-To
nieprawda… - zaczęłam, ale nie pozwoliła mi dokończyć, uderzając mnie pięścią w
policzek. Momentalnie się za niego złapałam i spojrzałam z niedowierzaniem na
dziewczynę.
-Nie
przerywaj mi. – zmierzyła mnie wzrokiem – Jesteś szmatą i nawet wyglądasz jak
ona. Nie chcę, żebyś z nim była, bo na niego nie zasługujesz.
Zrobiła krok
do przodu i stanęła tak blisko mnie, że poczułam się niekomfortowo.
-Posłuchaj…
- szepnęłam.
-Nie, to ty
posłuchaj. – syknęła. – Zrobię wszystko żeby cię zniszczyć. Albo to skończysz,
albo nigdy nie dam ci spokoju. Ja tutaj rządzę, ok? To ja ustalam zasady. Nigdy
z nim nie będziesz szczęśliwa, wykorzystujesz go na każdym kroku.
-Wcale tego
nie ro…- nie dokończyłam, bo znów kopnęła mnie w brzuch z taką siłą, że
poczułam, jak łamią się moje żebra. Nie chciałam, ale byłam zmuszona usiąść na
zimnym chodniku.
-Więc jak,
dogadamy się, czy mam poobijać twoją buźkę jeszcze bardziej? – kucnęła obok
mnie.
-Jesteś
walnięta. – powiedziałam z niedowierzaniem, przez co znowu dostałam w twarz.
-To nie ja
jestem walnięta, tylko ty.
-Czemu w
ogóle sądzisz, że jestem z nim dla kasy?
-Spójrz
prawdzie w oczy. Jesteś brzydka, płaska, nie masz w ogóle gustu, ani charyzmy.
To nienormalne, żeby taki chłopak zainteresował się taką… tobą.
Jej słowa
cholernie mnie bolały. Miałam ochotę płakać, krzyczeć. Ale postanowiłam, że
będę starała się być ponad to, tak jak kazała mi Eleanor. Nie chciałam przy
niej ryczeć, nie chciałam jej pokazać, że jestem słaba.
-A jak tam
twoja przyjaciółeczka?
-Trzymaj się
od niej z daleka! – krzyknęłam.
-Zamknij się
suko. – odparła, po czym sięgnęła po coś do kieszeni i wyciągnęła coś, co
zabłyszczało po chwile w świetle latarni. Nóż.
Otworzyłam szeroko oczy i cofnęłam się kawałek od niej, na co Tamara tylko się
zaśmiała.
-Macie jakąś
firmę czy coś? – zapytała, śmiejąc się ironicznie. – Dajecie dupy wszystkim
sławom?
-Opieprz się
od mojej przyjaciółki. – syknęłam, na co ona przystawiła mi nóż do szyi i
momentalnie zamilkłam, odchylając głowę do tyłu.
Ona naprawdę jest wariatką.
Przełknęłam
z trudem ślinę i spojrzałam na narzędzie. Wiedziałam, że dziewczyna nie zawaha
się go użyć. Nie myślała racjonalnie.
-Coś
mówiłaś?
-Nie… N-nic.
– wyjąkałam, wciąż obserwując ruchy noża. Ręka jej się trzęsła.
-No właśnie.
– odparła zadowolona i odsunęła narzędzie od mojej szyi. – Nigdy z nim nie
będziesz.
-Przecież
już z nim jes… - zaczęłam, ale ona mi
przerwała.
-Nigdy
więcej. – syknęła rozwścieczona i zanim zdążyłam się zorientować, wbiła mi nóż
w okolice brzucha. Otworzyłam usta, czując przerażający ból. Kompletnie się
tego nie spodziewałam. Ból mnie niemal zamroził w miejscu. Nie myślałam o
niczym, starałam się tylko wziąć oddech, ale w tej chwili wydawało mi się, że
to najtrudniejsza czynność na świecie. Opadłam na chodnik, łapiąc się za
krwawiące miejsce i usłyszałam pisk opon, Tamara wstała i gdzieś pobiegła, ale
nie byłam w stanie podnieść wzroku. Czułam się tak, jakby to była ostatnia
minuta w moim życiu. Ktoś coś wołał, ale nie słyszałam tego zbyt dobrze.
Przestałam słyszeć cokolwiek. Ból powoli ustępował, a zamiast niego wkrótce
ogarnęła mnie ciemność.
Koniec
sielanki.
Zbliżamy się
do końca, kochani.
Jeszcze
tylko jakieś 3 rozdziały, a potem mała przerwa i startujemy z II częścią!
To się porobiło...
OdpowiedzUsuńTwoje rozdziały są takie boskie <3
Z niecierpliwością czekam na następny i życzę Ci dużo, dużo weny ;*
Woow dawaj szybko nastepny
OdpowiedzUsuńSzybko następny! <3
OdpowiedzUsuńPER-FECT Rozdział świetny i fajnie że jest długi. Czekam na następny. POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńOMG Boże!!!! Zaje****y!!!!!!!!! :* :*
OdpowiedzUsuńuhyejhcidhfewgq2uhdfhdsjhfdhfdjhfdjmndwkfnbhbhccjhdjndfjn ZARĄBISTY ZAJEBISTY KURWA NIE WIEM CO JESZCZE !!!!
OdpowiedzUsuńWow!!!!!! Boskie!! Porobiło się...Oby z tego wyszła. Świetny rozdział!!! :D
OdpowiedzUsuńna początku myśałam, ze ktoś faktycznie za nią idzie(facet znaczy, i bedzie chciał ją . . . skrzywdzić. okazało soę, ze to ta wariatka. nwm co gorsze. jak ta psycholka( a to mnie mówią, ze jestem walnięta O_o) wbiła jej nóż w brzuch to mnie az zabolało. WOW! dzieje się i to dużo. teraz nie będe mogła sie doczekaś nexta xD
OdpowiedzUsuń~gumisiek98
O ja pierdole!!
OdpowiedzUsuńNo.. omg! Jestem w mega szoku!
Zajebałabym tą Tamarę !.
Mam nadzieję, że wszystko będzie okej.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziałU!!!!
ZAJEBISTY! <3
Zgiń, zgiń, zgiń :D (sorry lubie historie gdzie główny bohater ginie)
OdpowiedzUsuńJest cudowny! @PollKlaudia
OdpowiedzUsuńOstatnia scena me gusta :3 Nie jestem fanka horrorów czy kryminałów ale tyle emocji w tym przekazałaś , że leżąc sama wczoraj o 12 w łóżku ( bo czytałam na telefonie ) bałam się pójść do łazienki czy kuchni :D Masz OGROMNY TALENT I NA PEWNO W PRZYSZŁOŚCI ZAISTNIEJESZ !! JESTEM TEGO PEWNA !!!! A na razie Merci że jesteś tu ♥
OdpowiedzUsuńrozdział był PERFEKCYJNY dosłownie :* czekam na następny ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJeju kochany! Perfekcyjny rozdział! Chce następny :)
OdpowiedzUsuńJeej ♥ szkoda, że się powoli kończy :( A II część będzie kontynuacją tego czy zaczynasz nową historię?
OdpowiedzUsuńOgólnie masz mega talent i wyobraźnię :)) Pisz dalej!
Kontynuacja ;)
Usuńjakie boskie *.*
OdpowiedzUsuńzapraszam też na fanfic'a o chłopcach na > troublemakerimagine.blogspot.com
x
Mega! Ale ta Tamara to jakaś psychopatka, ja bym jej pojechała, że ona wygląda jak dziwka po przejściach i ona tym bardziej nie miałaby szans.
OdpowiedzUsuńSuper dawaj nexta ♥
OdpowiedzUsuńo mój boże, jakie emocje, kurwa. nie mogę się doczekać dalej <3
OdpowiedzUsuńNo to się pokomplikowało:D SZYBKO DAWAJ KOLEJNY
OdpowiedzUsuńjak dla mnie niepotrzebnie komplikujesz ;/
OdpowiedzUsuńCudo ale nie chce zeby to tak bylo ;<
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu boskie! Nie musiałaś kończyć w akurat takim momencie, bo nw czy wytrzymam do kolejnego rozdziału i natłok myśli co może sie stać mnie wykończy ;D Więc prosze nie czekaj tak długo z następnym rozdziałem <3
OdpowiedzUsuńnie podoba mi się już twoje opowiadanie, jest bardzo naciągane i zapewne uśmiercisz Chloe i II część będzie o tym jak Niall pozbiera sie po wszystkim no ale zobaczymy :) x
OdpowiedzUsuńneeext <3 kocham <3
OdpowiedzUsuńlooooooofffff <3
OdpowiedzUsuńHej wow boski blog. Wow masz talent. Uszanowawanko. Wowo. Wow. Jakie wopisy. Wo xd
OdpowiedzUsuńBlog po prostu dkslgnjkfiedosdlmgriesbgre zazdrosze talentu..... wpadniesz tez do mnie?
Kluta-w-serce.blogspot.com
Wow ! Rozdział jest przecudny, świetny, genialny, niesamowity ! Jest po prostu bezkonkurencyjny ♥
OdpowiedzUsuńkiedy next? <3
OdpowiedzUsuńKiedy next ?? Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno..poprostu zajebistee. Pisz wiecej takich opowiadań..bo masz talent. Pozdro 😉👌👍
OdpowiedzUsuń