czwartek, 31 października 2013

35



Wszystko powoli wracało do normy.
Na początku przez ponad tydzień nie wychodziłam w ogóle z domu, zachowywałam się strasznie dziwnie, czułam się osaczona i zagrożona. Miałam wrażenie, że w każdym kącie jest ktoś, kto chce zrobić mi krzywdę, często panikowałam, wybuchałam niepohamowanym płaczem albo histerią. Zachowywałam się jak wariatka. Niall siedział u mnie całymi dniami, na zmianę z Emmą (która w dalszym ciągu wiedziała tylko o tej szafce), a ja prawie w ogóle się nie odzywałam, więc tylko siedzieli ze mną w ciszy albo oglądaliśmy filmy.
Raz miałam taką sytuację, że nagle zaczęłam krzyczeć i bić blondyna pięściami w brzuch, a widząc, że w ogóle go to nie rusza, w końcu zaczęłam płakać i bezsilnie wpadłam w jego ramiona. O dziwo nie uciekł, tylko siedział ze mną i cierpliwie próbował mnie uspokoić.
Na szczęście nigdy nie byłam sama, inaczej na pewno bym zwariowała. Nie no, przecież byłam wariatką przez dwa tygodnie. Dziwię się, że Niall w ogóle ze mną wytrzymał, zachowywałam się naprawdę jak typowa opętana dziewczynka z horroru.
Musi mnie naprawdę kochać.
Później, kiedy już wróciłam do normalności i w miarę się opanowałam, poszłam do szkoły. Muszę przyznać, że bałam się do tego stopnia, że tej nocy nie zasnęłam nawet na minutę, a Emma ciągnęła mnie do budynku siłą. Spodziewałam się najgorszego, jednak ku mojemu zdziwieniu ludzie traktowali mnie normalnie, tak jakby zupełnie nic się nie stało. Jakby prawie dwa tygodnie mojej męki było tylko wymysłem mojej wyobraźni, albo snem, jakby to w ogóle nie miało miejsca. Jakbym sobie to wszystko wymyśliła. Nawet Tamara mijała mnie na szkolnym korytarzu bez słowa. To trochę dodało mi otuchy i pewności siebie.
Jak się później dowiedziałam, podczas mojej nieobecności dyrektor wydał wyraźny rozkaz do traktowania mnie normalnie i powiedział, że jeśli ktokolwiek doprowadzi do sytuacji podobnej do poprzedniej, zostanie natychmiastowo wydalony ze szkoły. No cóż, byłam pewna, że moja mama maczała w tym palce, wykorzystując swoje dobre stosunki z dyrektorem. Tamara natomiast nie została ukarana w żaden sposób, bo nikt nie miał dowodów na to, że cokolwiek zrobiła. Chociaż ja sądzę, że dowody były, tak samo jak i świadkowie, jednak nikt nie odważył się przyznać bo wszyscy się jej bali. Suka.
Wszystko nagle ucichło, z czasem prawie całkiem zapomniałam o tym wszystkim, dla ułatwienia nawet usunęłam swoje konto na twitterze.
Niall czuł się winny. Było to po nim widać i chociaż ciągle powtarzałam mu, że to nie jego wina, to jednak on dalej się tym martwił. Starał się być przy mnie tak często jak może, zdarzało się, że zaniedbywał przez to swoją pracę. Media nie miały pojęcia co się dzieje, więc tym lepiej dla nas, bo uniknęliśmy niepotrzebnej dramy.
Czas mijał szybko i nawet nie zorientowałam się, kiedy nadeszły święta, a ja definitywnie znów byłam normalna. Chciałam je spędzić ze swoim chłopakiem, w końcu byłyby to nasze pierwsze wspólne święta, jednak los chciał inaczej. Jak się okazało, blondyn musiał wyjechać do Irlandii. Widać było, że chciał jechać, bo w końcu nie widział swojej rodziny od ponad pół roku, więc sama nalegałam, żeby nie zostawał tutaj tylko dla mnie, skoro ma mnie na co dzień. Oczywiście chciał zabrać mnie ze sobą, powiedział nawet swojej mamie, która ponoć bardzo się ucieszyła, że wreszcie mnie pozna. Wyszło jednak tak, że Anne, Brian i jego rodzina mieli przyjść do nas na wigilię i nie mogłam zostawić mamy samej z przygotowaniem tego wszystkiego, więc musiałam zostać w domu. Tak więc, spędziłam zarówno święta, jak i sylwestra bez miłości mojego życia. A propos przywitania nowego roku. No cóż, spędziłam go w gronie Eleanor, Emmy, Louisa i Liama, więc czułam się trochę samotnie i było mi smutno, że nie ma obok chłopaka, do którego tak bardzo wtedy chciałam się przytulić. Z tego właśnie powodu topiłam smutki w alkoholu i nawiasem mówiąc obudziłam się z koszulce Nialla, bez spodni, a co ciekawe, leżałam na łóżku Zayna, który jak mnie zobaczył, miał pewnie tak samo zdziwioną minę jak ja (cóż, byłam przekonana że to moje łóżko, a on do mnie po prostu wpadł, na herbatkę).
Może to głupie, ale tak bardzo chciałam po prostu pocałować Nialla pod fajerwerkami, wypić szampana i powiedzieć mu, że go kocham. Musiałam się jednak zadowolić krótką rozmową telefoniczną, z której i tak niewiele zrozumiałam, bo co chwilę coś przerywało, pewnie przez przeciążenie linii, aż w końcu w ogóle nas rozłączyło.
Tęskniłam za nim tak cholernie, że zaczęłam odliczać dni do jego przyjazdu. Zostały trzy. Nawet sobie je zaznaczałam w kalendarzu. Planowałam jechać po niego z Harrym na lotnisko, zrobić mu taką małą niespodziankę, w końcu nie widziałam go prawie miesiąc i jestem pewna, że jeszcze chwila i sama wsiadłabym do samolotu i do niego poleciała. Niestety miał przylecieć w poniedziałek i miałam spore problemy z namówieniem mamy na kolejne opuszczenie dnia w szkole, a wszystkie moje błagania i jęki nie pomogły, więc w końcu Harry wziął sprawy w swoje ręce, przyszedł do mnie do domu z kwiatami i poprosił ją, śpiewając, żeby pozwoliła mi jechać z nim po mojego lovelasa.
Tak, użył tego słowa.
No i jak mogła nie oprzeć się urokowi ślicznego chłopczyka w loczkach. Wiadomo, że się zgodziła i nawet nie musiała się długo zastanawiać.

W sobotę miałam się wreszcie spotkać sam na sam z Eleanor, po raz pierwszy od wakacji. Tak bardzo się cieszyłam, że spędzę trochę czasu z przyjaciółką, szczególnie, że czas Emmy jest ograniczony przez jej kwitnący związek z Liamem. Wstałam wcześnie, zakreśliłam kolejny dzień w kalendarzu czerwonym markerem i uśmiechnęłam się do siebie na myśl, że za dwa dni spotkam wreszcie Nialla. Wykonałam wszystkie poranne czynności, ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Mama była w domu więc jedzenie leżało już gotowe na talerzu.
Ostatnio mama częściej bywała w domu i chyba wszyscy wiemy czym to jest spowodowane. Martwiła się, a nawet myślę, że trochę się bała, ale który normalny rodzic nie bałby się, skoro jego dziecko jest prześladowane. Tzn było. W każdym razie wiem, że mama starała się jak mogła, żeby mi pomóc. I chociaż za wiele mi nie pomogła, w porównaniu do Emmy, czy Nialla, to nie miałam jej tego za złe, bo i tak nigdy nie miałyśmy zbyt dobrego kontaktu ze sobą, a widziałam, że się stara.
W każdym razie siadłam przy stole i wzięłam do ręki pierwszą kanapkę, a ona przyjrzała się mi dokładnie, wypatrując czy na mojej twarzy widać jakiekolwiek oznaki płaczu, czy strachu. Myślała, że tego nie widzę, ale ja doskonale wiedziałam, że codziennie to sprawdzała… od ponad miesiąca. Posłałam jej najszczerszy uśmiech, na jaki mogłam się zdobyć, po czym wróciłam do jedzenia kanapki. Po chwili mama usiadła naprzeciwko mnie, z kubkiem kawy w ręce.
-Annie prosiła, żebyś zajrzała do salonu sukien ślubnych za jakąś godzinę.
-To suknia jest już gotowa?
-Tak, podobno jest śliczna, ale jeszcze jej nie widziałam. Ma dla ciebie też sukienkę druhny.
-Ok, ale umówiłam się z Eleanor… – spojrzałam na zegarek.
-To pójdziesz z nią. Przyda ci się towarzystwo. – posłała mi ciepły uśmiech, po czym wstała od stołu i poszła w stronę salonu.
Po zjedzeniu kanapek i ubraniu się, zabrałam torebkę, po czym wrzucając do niej wszystkie pierdoły, jakie wpadły mi w ręce, a na końcu telefon, wyszłam z domu. O, super. Mój ochroniarz postanowił odśnieżyć, jak miło z jego strony. Inaczej na pewno nie wyszłabym z domu, bo śniegu było prawie po kolana. Tom siedział w samochodzie na podjeździe, w końcu było zimno. Zrobiło mi się go cholernie żal, że tak siedział tu całymi dniami bezczynnie. Widać było że jest już tą pracą znudzony. Podeszłam do jego samochodu, po czym otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-Co słychać, Chloe? – mężczyzna poprawił się na siedzeniu i uśmiechnął się lekko.
-W porządku. Może wejdziesz do domu? Mama zrobi ci kawę.
No tak, moja mama dowiedziała się o ochroniarzu i ze względu na okoliczności była tym faktem bardzo mile zaskoczona i trochę przestała histeryzować, że w każdej chwili ktoś może wejść do domu. Z czasem zaczęła nawet ucinać sobie z nim małe pogawędki, gdy wychodziła do pracy, albo przynosiła mu ciasto.
-Nie, no coś ty. Nie będę jej przeszkadzał.
Uniosłam brwi.
-Daj spokój, Tom. Po prostu idź do środka – powiedziałam, po czym przewróciłam teatralnie oczami i życząc mu miłego dnia, zamknęłam z powrotem drzwi samochodu i ruszyłam w stronę kawiarni, w której kiedyś pracowałam, gdzie miałam się spotkać z przyjaciółką. Odwróciłam się jeszcze i zauważyłam, jak ochroniarz nieśmiało zamyka za sobą drzwi wejściowe od mojego domu. Chyba był w środku pierwszy raz. Uśmiechnęłam się delikatnie, chwaląc w duchu samą siebie, że wpadłam na tak genialny pomysł. Wsunęłam dłonie do kieszeni i przyspieszyłam trochę kroku.

Po jakiś 20 minutach byłam na miejscu i na szczęście Eleanor już na mnie czekała, bo inaczej zwariowałabym z zimna. Przytuliłyśmy się na przywitanie i powiedziałam, że musimy wpaść do salonu, żeby zobaczyć Ann w sukni ślubnej. Brunetka stwierdziła, że to idealny pomysł, bo i tak nie ma ochoty włóczyć się po takim zimnie. Ruszyłyśmy więc w stronę salonu.
-I jak się czujesz kochanie? – zapytała Eleanor, a ja doskonale wiedziałam o co chodzi. Ona też wiedziała co się ze mną działo, bo raz wpadła z Emmą i próbowała mnie pocieszyć, ale miałam jeden z tych histerycznych momentów, więc niezbyt jej się to udało.
Westchnęłam.
-Dobrze. Naprawdę dobrze. Wszystko wróciło do normy. – uśmiechnęłam się do niej.
-Jeżeli cię to pocieszy, to kiedyś miałam podobną sytuację.
-Jak to? – spojrzałam na nią zdziwiona.
-Gdy tylko ludzie dowiedzieli się, że jestem z Louisem, zaczęli wymyślać, że jestem z nim tylko dla kasy, że go zdradzam, że jestem za brzydka i powinien być z kimś innym. No cóż, może fanki nie włamywałyśmy się na moje podwórko, żeby nagrać seks taśmę, oraz nie pisali mi w szkole na szafce, że jestem szmatą, a Louis płaci mi za to, żebym była cała jego, ale to też bolało, więc doskonale cię rozumiem. Z czasem jednak fanki, nawet te najbardziej głupie zrozumiały, że gnojenie mnie nic nie da, bo w ogóle mnie to nie rusza. Oczywiście w rzeczywistości mnie to ruszało, ryczałam po nocach, nie chciałam chodzić do szkoły, przez jakiś czas obwiniałam za wszystko swojego chłopaka i było między nami kiepsko. Ale najważniejsze jest, żeby nie pokazywać tego ludziom, a szczególnie mediom. W domu możesz być sobą, ale poza nim, gdziekolwiek byś nie była, musisz udawać, że jest wszystko w porządku. Inaczej one nie przestaną. Dlatego musisz spojrzeć tej suce w twarz i po prostu przejść obok niej. Nie musisz nic mówić, po prostu się wyprostuj i pokaż jej, że jesteś ponad to, Chloe. Nie możesz dać jej sobą manipulować, bo cię zniszczy. To, że teraz jest spokój, to jeszcze nic nie znaczy. Musisz być na to odporna i dzięki temu z czasem cię zaakceptują. – powiedziała, po czym przytuliła mnie mocno do siebie i pocałowała w głowę.
-No dobra, ale skoro ja to przeżywałam i ty też, to dlaczego nic nie robią Emmie?
Przyjaciółka westchnęła.
-Emma jest w zupełnie innej sytuacji, niż ty. Liam już miał kilka dziewczyn, fanki zdążyły przyzwyczaić się do tego, że kogoś ma. Niall odkąd jest w zespole, zawsze był singlem. Przez 3 lata dziewczyny zdążyły do tego przywyknąć, poza tym zanim cię poznał, miał dość… no cóż, bujne życie, więc ciężko jest im zrozumieć, że się zmienił i naprawdę kogoś pokochał. One z czasem się opanują. Ale Tamara akurat jest typem człowieka, którego cieszy sprawianie przykrości innym i ona jest zdolna do wszystkiego. Ale może też się opanowała. Wiesz, może się jej znudziłaś i teraz obrała sobie inny cel. Będzie dobrze, Chloe.
-Musi być… - szepnęłam cicho.



-Długo jeszcze będziemy czekać? – zapytałam retorycznie, po czym znów opadłam na fotel w salonie, podczas, gdy jakieś młode dziewczyny na obcasach biegały w tą i z powrotem, Eleanor grała w Temple Run na telefonie, a dwie przyjaciółki Ann, Lisa i Margaret siedziały na jednej z kanap i podniecały się jakimiś pierdołami. Ugh, nigdy ich nie lubiłam, bo zachowywały się jak 10-letnie dziewczynki, a były przecież dorosłymi kobietami. Strach pomyśleć, że musiałam dołączyć do ich „paczki” i być jedną z druhen. Nie wiem jak wytrzymam łażenie z nimi za panną młodą w identycznych sukienkach. W dodatku w ogóle do nich nie pasowałam. Obie były wyższe ode mnie, obie blondynki, i obie tak samo głupie.
No naprawdę, co ja tutaj właściwie robię?
Moje myśli przerwał sprawca całego zdarzenia, czyli moja siostra, która, muszę przyznać, wyglądała pięknie w białej sukni bez ramiączek, tak długiej, że ciągnęła się za nią jeszcze jakieś 20 cm. W dłoniach trzymała bukiecik z jasnoniebieskich kwiatów. Uroku dodawał jej ogromny, szczery uśmiech, który tak rzadko u niej widziałam.
-Wyglądasz… - zaczęłam, ale nie dano mi skończyć, bo dwie idiotki zerwały się z kanapy i zaczęły piszczeć jak pojebane, po czym przytulać ją i całować po całej twarzy. Machnęłam więc tylko ręką i sama wyciągnęłam swój telefon. Uśmiechnęłam się do roześmianego Nialla na tapecie i automatycznie zapomniałam o całym świecie.
Tak bardzo za nim tęskniłam.
-Chloe! – krzyknął ktoś, a ja podskoczyłam na fotelu i rozejrzałam się zdezorientowana.
-Co? – spojrzałam na siostrę.
- Idź do dziewczyn i przebierzcie się w sukienki. – przewróciła oczami.
-A, tak… Już idę. – bąknęłam pod nosem, po czym niechętnie schowałam telefon do kieszeni i wstałam z siedzenia. Jakaś kobieta wręczyła mi pokrowiec i poprowadziła do przymierzalni. Zasłoniłam zasłonę i wyciągnęłam sukienkę z pokrowca. Tak jak myślałam, była w kolorze kwiatów Ann, również bez ramiączek, więc nie wiem jak niby miała się utrzymać na moim płaskim biuście. Rozebrałam się do bielizny, ale po chwili ściągnęłam też stanik, bo byłam ciekawa czy faktycznie ta sukienka mi nie spadnie. Założyłam ją na siebie i sięgnęłam dłońmi do zamka z tyłu, żeby do zapiąć. Niestety kiepsko mi to szło, więc powoli zaczęłam się wkurzać, gdy nagle poczułam czyjeś dłonie na moich plecach. Automatycznie zamarłam, a po moim ciele przeszedł dreszcz, gdy ktoś bez trudu powoli zapinał zamek mojej sukienki. Przez chwilę bałam się podnieść wzrok na lustro.
-Daj, ja to zrobię. – usłyszałam czyiś spokojny, seksownie zachrypnięty i cichy głos, a ja szybko podniosłam wzrok na lustro i widząc tam dokładnie to, co chciałam zobaczyć, odwróciłam się pospiesznie.
-Niall! – pisnęłam, po czym rzuciłam się mu w ramiona.






Przepraszam, że musieliście czekać tak długo na rozdział. Nie było to spowodowane moim lenistwem czy coś, po prostu nie miałam przez tydzień w ogóle internetu.
Rozdział był gotowy, miałam go zmienić, ale stwierdziłam, że niech już zostanie tak jak jest.
Troszkę przyspieszyłam akcje, 70% to głównie opis myśli Chloe,
Nialla w ogóle praktycznie nie ma, ale musicie mi to wybaczyć.
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ale proszę was, skomentujcie ten.
Napiszcie choćby jedno słowo, że wam się podoba, cokolwiek.
Bo jak na razie komentują ciągle te same osoby, a naprawdę czytelników jest tylko 20? (Tym osobom oczywiście bardzo dziękuję, kocham was)
Zacznijcie komentować, proszę, bo to mnie bardzo motywuje, naprawdę.
W razie jakichkolwiek pytań, proszę pisać w zakładce Pytania lub na twitterze: @nialler_insane

piątek, 18 października 2013

34



Byłabym wdzięczna. gdybyś docenił/a moją pracę i zostawiła komentarz pod rozdziałem.To naprawdę bardzo, BARDZO motywuje.
 ______________

Po południu trochę się uspokoiłam. Starałam się nie myśleć o całej tej sytuacji. Jednak najbardziej nie potrafiłam zrozumieć dlaczego Niall od jakiś 5 godzin nie odezwał się do mnie nawet słowem. Dzwoniłam dwa razy, za trzecim włączyła się automatycznie poczta głosowa. Napisałam smsa, z pytaniem czy wszystko w porządku, ale oczywiście nie odpisał.
Zrezygnowana rzuciłam telefon na łóżko i poszłam na obiad. Jak się okazało, mamy nie było w domu i zostawiła tylko karteczkę, że musiała wrócić do pracy. Obiadu nie zdążyła zrobić, a ja nie umiem gotować, więc po prostu zrobiłam sobie frytki.
Usiadłam z talerzem przy stole i rozejrzałam się wokół. Było tak niesamowicie cicho, że słyszałam tylko swój własny oddech. Coraz bardziej zaczynało mnie to przerażać. Ja sama, w tak wielkim domu. Próbując zagłuszyć ciszę, zaczęłam sobie śpiewać, chociaż śpiewać nie umiem, no ale przecież nikt mnie nie słyszy.
Nagle zamarłam z frytką w buzi, słysząc dzwonek do drzwi. Odwróciłam się powoli w stronę głównego holu, po czym przełknęłam z trudem smażonego ziemniaka. Tradycyjnie zabrałam z półki designerski wazon, który idealnie nadawałby się do rozbicia o czyjąś głowę, bo i tak go nie lubiłam.
Podeszłam cicho do drzwi, po czym ostrożnie je otworzyłam.
Znów fałszywy alarm.
Przed drzwiami stała Ann, uśmiechająca się od ucha do ucha, a obok niej przystojny brunet z trzydniowym zarostem i prawie tak hipnotyzującymi, niebieskimi oczami, jak oczy Nialla. Zauważyłam, że trzymał moją siostrę za rękę, więc wywnioskowałam, że to musi być Brian.
No to miło, że po ponad dwóch latach zdecydowała się przedstawić nam swojego boga seksu.
Szybko schowałam wazon za siebie, żeby nie zrobić z siebie idiotki, po czym otworzyłam szerzej drzwi i uśmiechnęłam się do pary.
-Hej – powiedziała wesoło Ann, po czym wyminęła  mnie i ciągnąc swojego chłopaka za rękę, weszła do środka.
Co za kultura, siostro.
-Cześć. – wymamrotałam, po czym odłożyłam wazon na pierwszy lepszy stolik i zamknęłam za nimi drzwi.
-No ładnie sobie mieszkacie. Nie spodziewałam się, że twój chłopak ma taki gest.
Skrzyżowałam dłonie na piersiach.
-Zarabia miliony, więc w sumie to nic dziwnego.
Moja siostra tylko przewróciła oczami i rozejrzała się jeszcze raz po obszernym holu. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. To było dziwne, że nawet nie chciała mi się odgryźć. Przecież ona prawie w ogóle się nie uśmiecha.
Co jest grane?
-Chodźcie do salonu. – powiedziałam, również z uśmiechem, chociaż nie miałam pojęcia o co chodzi. Ruszyłam w stronę dużych, białych kanap. Usiadłam na jednej z nim i poczekałam, aż zajmą miejsca naprzeciwko. Ani na sekundę nie puścili swoich rąk.
To było dziwne.
-Mamy nie ma? – zapytała trochę przygaszona Ann.
-Nie. O co chodzi? – zmarszczyłam brwi.
Moja siostra spojrzała na Briana, jakby pytając o pozwolenie, a ten uśmiechnął się do niej i kiwnął lekko głową. Znów rozpromieniona spojrzała na mnie i poprawiła się na siedzeniu.
-Pobieramy się! – pisnęła.
Szczęka opadła mi do samej ziemi.
Przez chwilę w ogóle nie byłam pewna, czy mówi serio. Oboje patrzyli na mnie, oczekując na jakąkolwiek reakcje, a ja wpatrywałam się tępo w moją siostrę, zbyt zaskoczona, żeby cokolwiek z siebie wydusić.
To nie było tak, że byłam zła. Cieszyłam się ogromnie, szczególnie z tego, że będę miała takiego przystojniaka w rodzinie. Ale po prostu nie mogłam sobie wyobrazić mojej siostry w sukni ślubnej.
-To wspaniale! – krzyknęłam w końcu i uśmiechnęłam się szeroko do nich.
No teraz już przynajmniej wiem czemu Ann się tak szczerzy cały czas.
Wyciągnęła kopertę z torebki i położyła ją na stole, po czym przesunęła w moją stronę.
-Proszę. Mamie damy osobiście, więc pewnie jeszcze wpadniemy. – uśmiechnęła się – I chciałabym, żebyś była moją druhną.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Jasne, że będę!
-Dobra. My spadamy, jak coś to będę dzwonić. – poklepała swojego chłopaka po ramieniu i wstała.
-Miło było cię poznać Chloe. – odezwał się po raz pierwszy Brian i uśmiechnął się szeroko.
-Tak, ciebie też. – odpowiedziałam nieśmiało, po czym odprowadziłam ich do drzwi, pożegnałam się i zamknęłam je.
Odetchnęłam głośno, po czym siadłam przed telewizorem z resztką frytek i kopertą z zaproszeniem na ślub. Otworzyłam ją i przeczytałam. Na szczęście mogłam przyjść z osobą towarzyszącą, więc Niall nie będzie się nudził. Uśmiechnęłam się, czytając datę ceremonii.
14 luty.
Jakie to słodkie, pobiorą się w walentynki.
Odłożyłam kopertę na stół i wróciłam do oglądania MTV.


Rano, wychodząc do szkoły natknęłam się na jakiegoś wielkie osiłka, stojącego nieruchomo pod moimi drzwiami.
-Ym, przepraszam. Kim pan jest? – zapytałam zdziwiona, a on popatrzył na mnie jak na idiotkę.
-Pan Horan mnie przysłał.
Zmarszczyłam brwi.
Nie sądziłam, że mówił serio z tym ochroniarzem.
-Ah… Dobra. Tylko proszę, żeby cię nie zobaczyła mama. Nie chcę jej martwić.
Kiwnął tylko głową na znak, że rozumie i oddalił się trochę w stronę podwórka.
Dziwny koleś.
Westchnęłam i w tym samym momencie dostałam smsa.

Od: Niall <3
Przepraszam, że się nie odzywałem. Byłem zajęty. Wysłałem ci ochroniarza.
Przyjadę po Ciebie po szkole. Kocham Cię ;*

Przynajmniej wiem, że żyje.
Schowałam telefon do kieszeni i ruszyłam w stronę szkoły. Na miejscu spotkałam Emmę i opowiedziałam jej o ślubie mojej siostry, jej przystojnym narzeczonym itd.
Nie powiedziałam ani słowa a Tamarze Hill, która postanowiła mnie prześladować. Wiem, że powinnam komuś o tym powiedzieć, ale jak na razie nie byłam na to gotowa i w dodatku to wcale nie było nic poważnego tylko ja jestem tak słabo odporna psychicznie.
Idąc korytarzem szkolnym Emma opowiedziała mi, jak na mojej imprezie urodzinowej jakiś chłopak wziął ją za mnie i wrzucił do basenu, chociaż kompletnie nie jesteśmy do siebie podobne. Udawałam, że o niczym nie wiem, chociaż tak chciało mi się śmiać, że powstrzymywałam głupi uśmieszek patrząc wokół. Wszyscy jakoś tak dziwnie na mnie patrzyli. Zmarszczyłam brwi.
-Hej, Emma. Też czujesz się jakby wszyscy nas obserwowali?
Dziewczyna rozejrzała się.
-Hm. Może ci się wydaje.
Uśmiechnęła się lekko, chociaż ona też czuła, że coś jest nie tak. Wiedziałam to.
Doszłyśmy do naszych szafek i wtedy stanęłam jak wryta. Koło mojej szafki stało kilku uczniów, śmiejących się, albo patrzących na nią dziwnie. Po chwili jeden chłopak spojrzał na mnie i klepnął drugiego w ramie, na co wszyscy odwrócili się i wbili wzrok we mnie. Podeszłam do szafki, starając się ignorować tych idiotów, ale gdy tylko ją zobaczyłam, odruchowo się cofnęłam i zakryłam dłonią usta.
Na szafce było napisane czerwonym sprayem, który wyglądał jak krew: SZMATA.
 Wokół ktoś poprzyklejał zdjęcia moje i Nialla, przerwane na pół, sfotoshopowane tak, że na jednym wyglądałam, jakbym robiła mu loda. Były też zdjęcia z mojego salonu, te które ktoś zrobił z mojego podwórka.
Stałam jak wryta, do moich oczu napłynęły łzy.
-Ile ci płaci za usługi? – ktoś krzyknął.
Zobaczyłam błysk flesza i wtedy się zorientowałam, że robią mi zdjęcia. Emma pociągnęła mnie szybko do tyłu, sama nie wiedząc o co chodzi, a ja tylko szepnęłam, że muszę iść i jak najszybciej wybiegłam ze szkoły. Krzyczała za mną, ale wiedziała, że chcę zostać sama, więc dała mi spokój.
Na szczęście na zewnątrz padało, więc moje łzy zlały się z deszczem. Biegłam do domu całą drogę.
Kto mógł zrobić coś takiego? Tamara.
I puściła plotkę, że uprawiam seks z Niallem za pieniądze.
Co za chamska suka!
Wbiegłam szybko do domu, omijając ochroniarza, który jak na zawołanie wyskoczył z krzaków, pytając czy wszystko ok.
-Nie wpuszczaj nikogo do domu! – krzyknęłam i zamknęłam drzwi, po czym oparłam się o nie i już kompletnie wybuchłam. Zjechałam w dół i usiadłam na panelach, płacząc jak małe dziecko.


Niall
Czekałem punktualnie po siódmej lekcji na parkingu przed szkołą. Dzwonek zadzwonił i ze szkoły wybiegło jakieś 50 osób, ale nie było wśród nich mojej dziewczyny. Potem wychodziły coraz to mniejsze gromadki, którym aż tak się nie spieszyło. Po 5 minutach zacząłem się martwić. Zadzwoniłem do niej, ale nie odebrała. Zaczepiłem więc jakiegoś chłopaka, którego kojarzyłem z jej klasy.
-Ej, nie wiesz gdzie jest Chloe?
Ten tylko spojrzał na mnie, robiąc przy tym chamski uśmieszek i spojrzał mi w oczy.
-A co, stęskniłeś się za jej cipką?  - zapytał, po czym zaczął się śmiać i odszedł.
Co?
Byłem zbyt zdezorientowany i zdziwiony, żeby jakkolwiek zareagować. Gdy się ocknąłem i zrozumiałem co ma na myśli, odwróciłem się w stronę, w którą odszedł, ale już go nie było. Spojrzałem więc z powrotem na szkołę i wtedy zobaczyłem moją ostatnią deskę ratunku, Emmę z przyklejonym telefonem do ucha i rozglądającą się pospiesznie wokół. Już miałem ją wołać, gdy mnie zobaczyła. Szybko podbiegła do mnie i spojrzała na mnie zmartwiona.
-Właśnie do ciebie dzwoniłam.
-O co chodzi?
Opowiedziała mi wszystko co wydarzyło się dzisiaj w szkole, a ja sam połączyłem fakty ze zdjęciem i „życzeniami” urodzinowymi. Zorientowałem się, że Emma nie wie o wszystkim, bo była zbyt zdezorientowana, więc po prostu powiedziałem jej, że muszę iść i szybko wsiadłem do samochodu, po czym odjechałem.
Zatrzymałem się pod domem Chloe i wyskoczyłem z samochodu, nawet nie zamykając za sobą drzwi i pobiegłem do drzwi wejściowych, które w ostatnim momencie zasłonił mi głowę wyższy ochroniarz.
-Tom, co ty wyprawiasz? – warknąłem.
-Pani Woods wyraźnie powiedziała, że mam nikogo nie wpuszczać. – odparł obojętnie.
-Do cholery Tom, to ja cię zatrudniłem!
-Ale praktycznie pracuję dla niej.
Zacisnąłem dłonie w pięści.
-Kurwa Tom, odsuń się! To poważna sprawa!
Popatrzył na mnie chwile, ale ostatecznie nie zmienił decyzji, więc ja to zrobiłem. Zanim się zorientował, pobiegłem na podwórko i ku mojemu szczęściu drzwi tarasowe były otwarte więc wbiegłem przez nie. Stanąłem w miejscu, rozglądając się wokół.  Było jakoś… cicho.
-Chloe?
Zacząłem iść w stronę kuchni i usłyszałem cichy szloch.
-Chloe?
Przyspieszyłem trochę i zobaczyłem ją, bezbronną. Leżała skulona na podłodze w holu i płakała cicho. Wydawała się mnie nie zauważyć.
Podbiegłem do niej i wziąłem dziewczynę w ramiona. Spojrzała na mnie zaczerwionymi oczami, po czym znów zaczęła płakać. Bez wahania wziąłem ją na ręce, po czym zaniosłem na górę do sypialni. Położyłem ją na łóżku, a sam zająłem miejsce obok i wtuliłem ją do siebie. Łkała jeszcze, mocząc łzami moją koszulkę, ale miałem to gdzieś. Głaskałem ją po plecach, uspokajając ją.
Serce mi pękło, widząc ją w takim stanie. Wiedziałem, że to przeze mnie.
Oni ją zniszczą. 




 Zaraz uzupełnię bohaterów o Tamarę o Briana. 
Mam nadzieję, że się podoba. 
Powtarzam, że musiałam zmienić szablon. 
Dla niezorientowanych w temacie, zapraszam do poprzedniej notki. 
Dziękuję za 100 obserwatorów. Nawet nie wiecie, jaka jestem szczęśliwa ♥ !

czwartek, 17 października 2013

Informacja.

To nie jest notka z rozdziałem. Chcę tylko napisać, że musiałam zmienić szablon, bo tamten się zepsuł (nie wiem czemu). Próbowałam jakoś to naprawić, wgrywałam od nowa ale nic z tego. Na razie musicie przeżyć z tym co jest, w najbliższym czasie postaram się zamówić gdzieś jakiś szablon.
W razie pytań - @nialler_insane
Rozdział pojawi się w ciągu najbliższych trzech dni. Tak myślę.

Nie wiecie w jakiej szabloniarni zrealizują mi szybko zamówienie??


 I PRZY OKAZJI DZIĘKUJĘ ZA 100 OBSERWATORÓW. KOCHAM WAS!  ♥

niedziela, 13 października 2013

33



Otworzyłam delikatnie oczy, spoglądając na bezczelne promienie słoneczne, które przedostały się do pokoju. Mamrocząc coś pod nosem przewróciłam się na drugi bok, opatulając szczelniej kołdrą.
Dopiero po chwili dotarło do mnie co się wydarzyło tej nocy i otworzyłam szeroko oczy, zrzucając z siebie kołdrę. Spojrzałam odruchowo na miejsce obok mnie, ale ku mojemu zdziwieniu było puste. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, w głowie od razu pojawiły się czarne scenariusze, przypomniałam sobie słowa Josha, później ojca, o tym, że Niall zostawi mnie zaraz po tym jak mnie wykorzysta.
Ale to przecież nie mogło być prawdą.
-Niall? - wydałam z siebie dziwny dźwięk, jakby szept połączony z cichym piskiem rozpaczy.
Odpowiedziała mi cisza. Przełknęłam głośno ślinę i zeszłam z łóżka, po czym całkiem naga wyszłam z sypialni.
Skrzywiłam się do siebie, czując ból w kroczu, który nasilał się z każdym kolejnym ruchem.
Rozglądając się na boki szybko dotarłam do przeszklonego salonu i widząc koszulkę Nialla, leżącą na podłodze, schyliłam się i podniosłam ją z ziemi. Przycisnęłam materiał do klatki piersiowej, a po chwili założyłam na siebie i zeszłam na dół.
Odetchnęłam z ulgą i wypuściłam głośno powietrze z ust, widząc stojącego do mnie tyłem blondyna w samych bokserkach.
Skłamałbym mówiąc, że nie ma fajnego tyłka.
Podeszłam na palcach do niego, ale oczywiście moja wrodzona gracja spowodowała, że po drodze zwaliłam jakiś idiotyczny, designerski wazon robiąc przy tym taki huk, że chłopak podskoczył ze strachu, przypadkowo podrzucając na łopatce jajko, które przykleiło się do sufitu. Wazon rozbił się na setki maleńkich kawałeczków jakiegoś dziwnego tworzywa, a ja szybko odskoczyłam od niego i ominęłam, po czym podeszłam do swojego chłopaka. Stanęłam  obok niego i spojrzałam w jego stronę, ale on totalnie mnie zignorował, wpatrując się tępo w sufit. Widziałam, jak z trudem przełknął ślinę.
Boże, był taki perfekcyjny z tymi zmierzwionymi włosami i umięśnionymi ramionami.
Powędrowałam wzrokiem tam, gdzie patrzył i zobaczyłam jajko sadzone, stopniowo, ale bardzo powoli odklejające się od sufitu. Przyłożyłam dłoń do ust, próbując powstrzymać się od śmiechu, natomiast Niall był śmiertelnie poważny. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać, patrząc to na jajko, to na swojego chłopaka. On po chwili też parsknął śmiechem, po czym odwrócił się i widząc resztki wazonu na ziemi powiedział:
-Nie będę tego sprzątał.
-A ja tego. - odparłam, po czym wskazałam na jajko, które w tym samym momencie odkleiło się od sufitu i spadło na blat kuchenny.
-Samo się posprzątało. - powiedział wyraźnie zadowolony z siebie, unosząc brwi.
Przewróciłam oczami w odpowiedzi i burknęłam pod nosem, że nie mam ochoty na jajka, na co on w sekundzie znalazł się naprzeciwko mnie, niebezpiecznie blisko, opierając się rękami o blat po moich bokach.
-Ja też. Wiesz co bym zjadł?
-Co? - zaśmiałam się, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.
-Ciebie. - wyszeptał przy moich ustach, powodując, że przez moje ciało przepłynęła fala ciepła. Uśmiechnęłam się, przygryzając dolną wargę, na co on posadził mnie na blacie i zaczął mnie całować. Położyłam dłonie na jego karku i przyciągnęłam go bliżej siebie, a on rozszerzył mi nogi, stając pomiędzy nimi. Syknęłam z bólu i lekko wbiłam paznokcie w jego szyję, gdy to zrobił. Od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Zastygł w miejscu, a po sekundzie odsunął się delikatnie i spojrzał mi w oczy.
-Boli cię?
-To normalne.
-A jeśli nie?
-Niall, to normalne.
-Nie chciałem ci zrobić krzywdy.
Spojrzałam mu pewnie w oczy i odparłam spokojnie:
-Nie zrobiłeś. Nie żałuję tego.
Westchnął tylko i zjechał dłońmi wzdłuż mojego ciała, zatrzymując je na moich biodrach. Przyjrzał mi się dokładnie.
-Mówiłem kiedyś, że wyglądasz seksownie w moich koszulkach?
Zaśmiałam się.
-Nieee. - przeciągnęłam.
-Wyglądasz seksownie w moich koszulkach. - zaśmiał się i odsunął się ode mnie, wręczył mi kubek z herbatą i po chwili usiadł przy stole. Zeskoczyłam z blatu i usiadłam naprzeciwko niego, sącząc powoli gorący napój. Niall oparł się wygodnie na krześle i spojrzał na mnie.
-Wiesz... Ludzie mówią, że mnie zdradzasz z Bieberem.
Zakrztusiłam się herbatą, gdy tylko wypowiedział te słowa. Zaczęłam kaszleć, na co on tylko uśmiechnął się szeroko, nie zważając na to, że właśnie mogłam zginąć.
-Wyjaśnisz mi to? - popatrzył na mnie, zabawnie poruszając brwiami.
Uniosłam kącik ust do góry.
-Wiesz... Tak wyszło. Jest taaki seksowny. -oparłam brodę na dłoni i westchnęłam marzycielsko, wpatrując się w jakąś bliżej nieokreśloną przestrzeń, na co on zareagował śmiechem.
- W sieci krąży pełno zdjęć waszej dwójki. Chyba muszę mu powiedzieć, że jesteś moja.
Przewróciłam oczami, śmiejąc się z niego. Wstał na chwilę i już myślałam, że się obraził, ale po chwili wrócił z powrotem z laptopem na rękach, wstukując coś w klawiaturę. Usiadł na swoim poprzednim miejscu i położył laptopa przed sobą, by po chwili obrócić go w moją stronę.
-To zdjęcie mnie jednak bardziej ciekawi. – powiedział, a ja spojrzałam na dość niewyraźną fotografię na której widać przez szybę Nialla i mnie, całujących się jak dzicy w oszklonym salonie. Zerknęłam na chłopaka znad ekranu. – Najlepsze jest to, że to zdjęcie mogło być zrobione tylko z jednego miejsca.
Spojrzałam na niego, nie będąc pewna o co chodzi. Niall rzucił mi bordowe rurki i kazał je założyć, po czym wziął laptopa do rąk i wyszedł na taras. Poprowadził mnie w głąb podwórka, aż w końcu stanął w miejscu, przy basenie i dał mi laptopa do rąk.
Spojrzałam na wyświetlacz, później na widok przede mną i już wiedziałam.
-…z mojego podwórka. – szepnęłam.
Zerknęłam jeszcze za siebie, ale był tam tylko żywopłot, więc tak naprawdę sprawca nie mógł zrobić zdjęcia z innego miejsca. A to oznacza, że ktoś się włamał.
Najprawdopodobniej widział całą tą akcję.
Z mojego podwórka. 
Spojrzałam na Nialla lekko przerażona faktem, że ktoś mnie albo jego śledzi. Być może siedzi teraz w krzakach i się z nas śmieje, albo tylko czeka, aż nastanie noc, żeby poderżnąć mi gardło.
Oglądam za dużo horrorów.
-Kto mógłby tutaj wejść, żeby zrobić nam zdjęcie?
Niall wzruszył ramionami.
-Ktokolwiek. Głównie psychofanki są na tyle głupie, że mogłyby zrobić dosłownie wszystko. Jedna raz włamała się do mojego pokoju przez okno, a jak do niego wszedłem to powiedziała, żebym ją przeleciał…
Uniosłam brwi, na co on spojrzał na mnie dziwnie.
-No przecież tego nie zrobiłem, bez jaj.
Zaśmiałam się w odpowiedzi.
-Czyli co z tym zrobimy?
-Na razie nic. Najwyżej podeślę ci jakiegoś ochroniarza. Nie ma nikogo w szkole, kto by się na ciebie jakoś krzywo patrzył, no nie?
-Raczej nie, nie zauważyłam. Chociaż… - otworzyłam szeroko oczy – Jedna dziewczyna w moje urodziny życzyła mi, żebyśmy się rozstali.
Zapadła niezręczna cisza.
Po chwili Niall spojrzał na mnie z nagłą złością w oczach.
-Czemu mi tego nie powiedziałaś?
-Nie czułam potrzeby… Jakoś tak… Wiesz… - szepnęłam.
-Nie, nie wiem. Muszę wiedzieć takie rzeczy, inaczej ktoś może zrobić ci krzywdę. Martwię się– powiedział, zaciskając zęby po czym niemal wyszarpnął mi laptopa z rąk i ruszył w stronę domu.
Odprowadziłam go wzrokiem, nie do końca rozumiejąc całą sytuację i to, że tak bardzo go to zdenerwowało.
O co właściwie chodzi?
Te psychofanki są faktycznie aż tak groźne?
Po chwili się ocknęłam i wróciłam do budynku. Zjedliśmy śniadanie, sprzątnęliśmy resztki wazonu i jajka, po czym Niall oznajmił, że musi iść, pocałował mnie tylko na pożegnanie i wyszedł z domu, całkowicie olewając moją dezorientację.
Chwilę potem jak wyszedł, napisałam smsa do Emmy o treści „Zrobiłam to” i nawet nie zdążyłam odłożyć telefonu na półkę, gdy blondynka do mnie zadzwoniła.
-Chcę wiedzieć wszystko. – powiedziała od razu, nawet nie czekając aż cokolwiek powiem.
Przewróciłam teatralnie oczami, chociaż wiedziałam że tego nie widzi.
-Było fajnie. – zaczęłam, rzucając się na miękką, białą sofę.
-Jak bardzo fajnie?
Perfekcyjnie.
-Bardzo fajnie. – szepnęłam, przypominając sobie zeszłą noc.
Usłyszałam jej śmiech w słuchawce.
-No dobra, i jak wrażenia dzisiaj, robiliście to pod prysznicem drugi raz?
-Co? Nie! – zaśmiałam się – Właściwie to Niall wyszedł ode mnie jakiś zły.
-Pewnie byłaś kiepska.
-Emma, nie dobijaj mnie!
-Przepraszam. Na pewno nie chodziło o to. Po prostu zostawił włączone żelazko w domu, wiesz…
-Ugh. Jak ty mnie dener… - nie dokończyłam, bo usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi wejściowe. Zamarłam, serce podskoczyło mi do gardła, przypominając sobie te cholerne psychofanki. - … muszę kończyć.  – powiedziałam do niej szeptem, po czym rozłączyłam się i odłożyłam cicho telefon na kanapę.
Wstałam i biorąc kolejny designerki wazon z półki, poszłam w stronę drzwi. Gdy tylko wyszłam zza zakrętu i zauważyłam swoją mamę, która odwieszała kurtkę na wieszak, odetchnęłam głośno i przycisnęłam wazon do siebie.
-Jezu, jak mnie przestraszyłaś. – wymamrotałam.
Mama odwróciła się i uśmiechnęła się szeroko.
-Przepraszam. Jak się udała impreza?
-Było świetnie. Ale prezent jeszcze lepszy. – rozejrzałam się wokół.
-Tak, to naprawdę bardzo miłe z jego strony. Słońce, dlaczego trzymasz w ręce wazon?
-Co? A, to! Wazon… - spojrzałam na ten dziwny przedmiot – Wiesz, spodobał mi się.
Chyba mi uwierzyła, bo tylko posłała mi ciepły uśmiech, po czym zabrała się za rozpakowywanie zakupów, więc ja odłożyłam wazon z powrotem na miejsce i szybko ulotniłam się do swojego pokoju, biorąc ze sobą laptopa, co nie było takie łatwe, zważając na to, że każdy krok sprawiał mi ból. Usiadłam na łóżku w swojej sypialni i włączyłam twittera, potem interakcje, które tętniły życiem, odkąd świat dowiedział się, że jestem dziewczyną Nialla.
Moją uwagę przykuło kilka złośliwych komentarzy, typu: „jesteś brzydka”, „nie zasługujesz na Nialla”.
Był też jeden, dodany niedawno.
Wyjątkowo chamski.
„Jesteś szmatą”
Zamrugałam parę razy, czując jak do moich oczu napływają łzy. To już jest lekka przesada.
Co ja im niby zrobiłam, żeby mnie wyzywać od szmat?
Chodzi o to, że się z nim przespałam? To mój chłopak i to chyba normalne, że uprawiamy seks.
Wytarłam łzy z policzków, powtarzając sobie, że to tylko głupie hejty, po czym wzięłam parę głębokich wdechów, uspakajając się przy tym. Stwierdziłam, że nie powiem tego Niallowi. Nie chciałam go denerwować. Spojrzałam jeszcze raz na tego idiotycznego tweeta, po czym włączyłam profil tej dziewczyny. Kliknęłam na ikonkę z jej zdjęciem i przyjrzałam się mu dokładnie.
Kojarzyłam skądś tą dziewczynę.
Wiem.
To ta sama, która zaczepiła mnie w szkole mówiąc, że życzy mi, żeby Niall ze mną zerwał.




PRZEPRASZAM ŻE TAK DŁUGO, PRZEPRASZAM ŻE TAKIE KRÓTKI, 
PRZEPRASZAM ŻE JEST TAKI BEZNADZIEJNY. NIE MAM DO TEGO GŁOWY OSTATNIO 
I NIE WIEM KIEDY POJAWI SIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ.