czwartek, 31 października 2013

35



Wszystko powoli wracało do normy.
Na początku przez ponad tydzień nie wychodziłam w ogóle z domu, zachowywałam się strasznie dziwnie, czułam się osaczona i zagrożona. Miałam wrażenie, że w każdym kącie jest ktoś, kto chce zrobić mi krzywdę, często panikowałam, wybuchałam niepohamowanym płaczem albo histerią. Zachowywałam się jak wariatka. Niall siedział u mnie całymi dniami, na zmianę z Emmą (która w dalszym ciągu wiedziała tylko o tej szafce), a ja prawie w ogóle się nie odzywałam, więc tylko siedzieli ze mną w ciszy albo oglądaliśmy filmy.
Raz miałam taką sytuację, że nagle zaczęłam krzyczeć i bić blondyna pięściami w brzuch, a widząc, że w ogóle go to nie rusza, w końcu zaczęłam płakać i bezsilnie wpadłam w jego ramiona. O dziwo nie uciekł, tylko siedział ze mną i cierpliwie próbował mnie uspokoić.
Na szczęście nigdy nie byłam sama, inaczej na pewno bym zwariowała. Nie no, przecież byłam wariatką przez dwa tygodnie. Dziwię się, że Niall w ogóle ze mną wytrzymał, zachowywałam się naprawdę jak typowa opętana dziewczynka z horroru.
Musi mnie naprawdę kochać.
Później, kiedy już wróciłam do normalności i w miarę się opanowałam, poszłam do szkoły. Muszę przyznać, że bałam się do tego stopnia, że tej nocy nie zasnęłam nawet na minutę, a Emma ciągnęła mnie do budynku siłą. Spodziewałam się najgorszego, jednak ku mojemu zdziwieniu ludzie traktowali mnie normalnie, tak jakby zupełnie nic się nie stało. Jakby prawie dwa tygodnie mojej męki było tylko wymysłem mojej wyobraźni, albo snem, jakby to w ogóle nie miało miejsca. Jakbym sobie to wszystko wymyśliła. Nawet Tamara mijała mnie na szkolnym korytarzu bez słowa. To trochę dodało mi otuchy i pewności siebie.
Jak się później dowiedziałam, podczas mojej nieobecności dyrektor wydał wyraźny rozkaz do traktowania mnie normalnie i powiedział, że jeśli ktokolwiek doprowadzi do sytuacji podobnej do poprzedniej, zostanie natychmiastowo wydalony ze szkoły. No cóż, byłam pewna, że moja mama maczała w tym palce, wykorzystując swoje dobre stosunki z dyrektorem. Tamara natomiast nie została ukarana w żaden sposób, bo nikt nie miał dowodów na to, że cokolwiek zrobiła. Chociaż ja sądzę, że dowody były, tak samo jak i świadkowie, jednak nikt nie odważył się przyznać bo wszyscy się jej bali. Suka.
Wszystko nagle ucichło, z czasem prawie całkiem zapomniałam o tym wszystkim, dla ułatwienia nawet usunęłam swoje konto na twitterze.
Niall czuł się winny. Było to po nim widać i chociaż ciągle powtarzałam mu, że to nie jego wina, to jednak on dalej się tym martwił. Starał się być przy mnie tak często jak może, zdarzało się, że zaniedbywał przez to swoją pracę. Media nie miały pojęcia co się dzieje, więc tym lepiej dla nas, bo uniknęliśmy niepotrzebnej dramy.
Czas mijał szybko i nawet nie zorientowałam się, kiedy nadeszły święta, a ja definitywnie znów byłam normalna. Chciałam je spędzić ze swoim chłopakiem, w końcu byłyby to nasze pierwsze wspólne święta, jednak los chciał inaczej. Jak się okazało, blondyn musiał wyjechać do Irlandii. Widać było, że chciał jechać, bo w końcu nie widział swojej rodziny od ponad pół roku, więc sama nalegałam, żeby nie zostawał tutaj tylko dla mnie, skoro ma mnie na co dzień. Oczywiście chciał zabrać mnie ze sobą, powiedział nawet swojej mamie, która ponoć bardzo się ucieszyła, że wreszcie mnie pozna. Wyszło jednak tak, że Anne, Brian i jego rodzina mieli przyjść do nas na wigilię i nie mogłam zostawić mamy samej z przygotowaniem tego wszystkiego, więc musiałam zostać w domu. Tak więc, spędziłam zarówno święta, jak i sylwestra bez miłości mojego życia. A propos przywitania nowego roku. No cóż, spędziłam go w gronie Eleanor, Emmy, Louisa i Liama, więc czułam się trochę samotnie i było mi smutno, że nie ma obok chłopaka, do którego tak bardzo wtedy chciałam się przytulić. Z tego właśnie powodu topiłam smutki w alkoholu i nawiasem mówiąc obudziłam się z koszulce Nialla, bez spodni, a co ciekawe, leżałam na łóżku Zayna, który jak mnie zobaczył, miał pewnie tak samo zdziwioną minę jak ja (cóż, byłam przekonana że to moje łóżko, a on do mnie po prostu wpadł, na herbatkę).
Może to głupie, ale tak bardzo chciałam po prostu pocałować Nialla pod fajerwerkami, wypić szampana i powiedzieć mu, że go kocham. Musiałam się jednak zadowolić krótką rozmową telefoniczną, z której i tak niewiele zrozumiałam, bo co chwilę coś przerywało, pewnie przez przeciążenie linii, aż w końcu w ogóle nas rozłączyło.
Tęskniłam za nim tak cholernie, że zaczęłam odliczać dni do jego przyjazdu. Zostały trzy. Nawet sobie je zaznaczałam w kalendarzu. Planowałam jechać po niego z Harrym na lotnisko, zrobić mu taką małą niespodziankę, w końcu nie widziałam go prawie miesiąc i jestem pewna, że jeszcze chwila i sama wsiadłabym do samolotu i do niego poleciała. Niestety miał przylecieć w poniedziałek i miałam spore problemy z namówieniem mamy na kolejne opuszczenie dnia w szkole, a wszystkie moje błagania i jęki nie pomogły, więc w końcu Harry wziął sprawy w swoje ręce, przyszedł do mnie do domu z kwiatami i poprosił ją, śpiewając, żeby pozwoliła mi jechać z nim po mojego lovelasa.
Tak, użył tego słowa.
No i jak mogła nie oprzeć się urokowi ślicznego chłopczyka w loczkach. Wiadomo, że się zgodziła i nawet nie musiała się długo zastanawiać.

W sobotę miałam się wreszcie spotkać sam na sam z Eleanor, po raz pierwszy od wakacji. Tak bardzo się cieszyłam, że spędzę trochę czasu z przyjaciółką, szczególnie, że czas Emmy jest ograniczony przez jej kwitnący związek z Liamem. Wstałam wcześnie, zakreśliłam kolejny dzień w kalendarzu czerwonym markerem i uśmiechnęłam się do siebie na myśl, że za dwa dni spotkam wreszcie Nialla. Wykonałam wszystkie poranne czynności, ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Mama była w domu więc jedzenie leżało już gotowe na talerzu.
Ostatnio mama częściej bywała w domu i chyba wszyscy wiemy czym to jest spowodowane. Martwiła się, a nawet myślę, że trochę się bała, ale który normalny rodzic nie bałby się, skoro jego dziecko jest prześladowane. Tzn było. W każdym razie wiem, że mama starała się jak mogła, żeby mi pomóc. I chociaż za wiele mi nie pomogła, w porównaniu do Emmy, czy Nialla, to nie miałam jej tego za złe, bo i tak nigdy nie miałyśmy zbyt dobrego kontaktu ze sobą, a widziałam, że się stara.
W każdym razie siadłam przy stole i wzięłam do ręki pierwszą kanapkę, a ona przyjrzała się mi dokładnie, wypatrując czy na mojej twarzy widać jakiekolwiek oznaki płaczu, czy strachu. Myślała, że tego nie widzę, ale ja doskonale wiedziałam, że codziennie to sprawdzała… od ponad miesiąca. Posłałam jej najszczerszy uśmiech, na jaki mogłam się zdobyć, po czym wróciłam do jedzenia kanapki. Po chwili mama usiadła naprzeciwko mnie, z kubkiem kawy w ręce.
-Annie prosiła, żebyś zajrzała do salonu sukien ślubnych za jakąś godzinę.
-To suknia jest już gotowa?
-Tak, podobno jest śliczna, ale jeszcze jej nie widziałam. Ma dla ciebie też sukienkę druhny.
-Ok, ale umówiłam się z Eleanor… – spojrzałam na zegarek.
-To pójdziesz z nią. Przyda ci się towarzystwo. – posłała mi ciepły uśmiech, po czym wstała od stołu i poszła w stronę salonu.
Po zjedzeniu kanapek i ubraniu się, zabrałam torebkę, po czym wrzucając do niej wszystkie pierdoły, jakie wpadły mi w ręce, a na końcu telefon, wyszłam z domu. O, super. Mój ochroniarz postanowił odśnieżyć, jak miło z jego strony. Inaczej na pewno nie wyszłabym z domu, bo śniegu było prawie po kolana. Tom siedział w samochodzie na podjeździe, w końcu było zimno. Zrobiło mi się go cholernie żal, że tak siedział tu całymi dniami bezczynnie. Widać było że jest już tą pracą znudzony. Podeszłam do jego samochodu, po czym otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-Co słychać, Chloe? – mężczyzna poprawił się na siedzeniu i uśmiechnął się lekko.
-W porządku. Może wejdziesz do domu? Mama zrobi ci kawę.
No tak, moja mama dowiedziała się o ochroniarzu i ze względu na okoliczności była tym faktem bardzo mile zaskoczona i trochę przestała histeryzować, że w każdej chwili ktoś może wejść do domu. Z czasem zaczęła nawet ucinać sobie z nim małe pogawędki, gdy wychodziła do pracy, albo przynosiła mu ciasto.
-Nie, no coś ty. Nie będę jej przeszkadzał.
Uniosłam brwi.
-Daj spokój, Tom. Po prostu idź do środka – powiedziałam, po czym przewróciłam teatralnie oczami i życząc mu miłego dnia, zamknęłam z powrotem drzwi samochodu i ruszyłam w stronę kawiarni, w której kiedyś pracowałam, gdzie miałam się spotkać z przyjaciółką. Odwróciłam się jeszcze i zauważyłam, jak ochroniarz nieśmiało zamyka za sobą drzwi wejściowe od mojego domu. Chyba był w środku pierwszy raz. Uśmiechnęłam się delikatnie, chwaląc w duchu samą siebie, że wpadłam na tak genialny pomysł. Wsunęłam dłonie do kieszeni i przyspieszyłam trochę kroku.

Po jakiś 20 minutach byłam na miejscu i na szczęście Eleanor już na mnie czekała, bo inaczej zwariowałabym z zimna. Przytuliłyśmy się na przywitanie i powiedziałam, że musimy wpaść do salonu, żeby zobaczyć Ann w sukni ślubnej. Brunetka stwierdziła, że to idealny pomysł, bo i tak nie ma ochoty włóczyć się po takim zimnie. Ruszyłyśmy więc w stronę salonu.
-I jak się czujesz kochanie? – zapytała Eleanor, a ja doskonale wiedziałam o co chodzi. Ona też wiedziała co się ze mną działo, bo raz wpadła z Emmą i próbowała mnie pocieszyć, ale miałam jeden z tych histerycznych momentów, więc niezbyt jej się to udało.
Westchnęłam.
-Dobrze. Naprawdę dobrze. Wszystko wróciło do normy. – uśmiechnęłam się do niej.
-Jeżeli cię to pocieszy, to kiedyś miałam podobną sytuację.
-Jak to? – spojrzałam na nią zdziwiona.
-Gdy tylko ludzie dowiedzieli się, że jestem z Louisem, zaczęli wymyślać, że jestem z nim tylko dla kasy, że go zdradzam, że jestem za brzydka i powinien być z kimś innym. No cóż, może fanki nie włamywałyśmy się na moje podwórko, żeby nagrać seks taśmę, oraz nie pisali mi w szkole na szafce, że jestem szmatą, a Louis płaci mi za to, żebym była cała jego, ale to też bolało, więc doskonale cię rozumiem. Z czasem jednak fanki, nawet te najbardziej głupie zrozumiały, że gnojenie mnie nic nie da, bo w ogóle mnie to nie rusza. Oczywiście w rzeczywistości mnie to ruszało, ryczałam po nocach, nie chciałam chodzić do szkoły, przez jakiś czas obwiniałam za wszystko swojego chłopaka i było między nami kiepsko. Ale najważniejsze jest, żeby nie pokazywać tego ludziom, a szczególnie mediom. W domu możesz być sobą, ale poza nim, gdziekolwiek byś nie była, musisz udawać, że jest wszystko w porządku. Inaczej one nie przestaną. Dlatego musisz spojrzeć tej suce w twarz i po prostu przejść obok niej. Nie musisz nic mówić, po prostu się wyprostuj i pokaż jej, że jesteś ponad to, Chloe. Nie możesz dać jej sobą manipulować, bo cię zniszczy. To, że teraz jest spokój, to jeszcze nic nie znaczy. Musisz być na to odporna i dzięki temu z czasem cię zaakceptują. – powiedziała, po czym przytuliła mnie mocno do siebie i pocałowała w głowę.
-No dobra, ale skoro ja to przeżywałam i ty też, to dlaczego nic nie robią Emmie?
Przyjaciółka westchnęła.
-Emma jest w zupełnie innej sytuacji, niż ty. Liam już miał kilka dziewczyn, fanki zdążyły przyzwyczaić się do tego, że kogoś ma. Niall odkąd jest w zespole, zawsze był singlem. Przez 3 lata dziewczyny zdążyły do tego przywyknąć, poza tym zanim cię poznał, miał dość… no cóż, bujne życie, więc ciężko jest im zrozumieć, że się zmienił i naprawdę kogoś pokochał. One z czasem się opanują. Ale Tamara akurat jest typem człowieka, którego cieszy sprawianie przykrości innym i ona jest zdolna do wszystkiego. Ale może też się opanowała. Wiesz, może się jej znudziłaś i teraz obrała sobie inny cel. Będzie dobrze, Chloe.
-Musi być… - szepnęłam cicho.



-Długo jeszcze będziemy czekać? – zapytałam retorycznie, po czym znów opadłam na fotel w salonie, podczas, gdy jakieś młode dziewczyny na obcasach biegały w tą i z powrotem, Eleanor grała w Temple Run na telefonie, a dwie przyjaciółki Ann, Lisa i Margaret siedziały na jednej z kanap i podniecały się jakimiś pierdołami. Ugh, nigdy ich nie lubiłam, bo zachowywały się jak 10-letnie dziewczynki, a były przecież dorosłymi kobietami. Strach pomyśleć, że musiałam dołączyć do ich „paczki” i być jedną z druhen. Nie wiem jak wytrzymam łażenie z nimi za panną młodą w identycznych sukienkach. W dodatku w ogóle do nich nie pasowałam. Obie były wyższe ode mnie, obie blondynki, i obie tak samo głupie.
No naprawdę, co ja tutaj właściwie robię?
Moje myśli przerwał sprawca całego zdarzenia, czyli moja siostra, która, muszę przyznać, wyglądała pięknie w białej sukni bez ramiączek, tak długiej, że ciągnęła się za nią jeszcze jakieś 20 cm. W dłoniach trzymała bukiecik z jasnoniebieskich kwiatów. Uroku dodawał jej ogromny, szczery uśmiech, który tak rzadko u niej widziałam.
-Wyglądasz… - zaczęłam, ale nie dano mi skończyć, bo dwie idiotki zerwały się z kanapy i zaczęły piszczeć jak pojebane, po czym przytulać ją i całować po całej twarzy. Machnęłam więc tylko ręką i sama wyciągnęłam swój telefon. Uśmiechnęłam się do roześmianego Nialla na tapecie i automatycznie zapomniałam o całym świecie.
Tak bardzo za nim tęskniłam.
-Chloe! – krzyknął ktoś, a ja podskoczyłam na fotelu i rozejrzałam się zdezorientowana.
-Co? – spojrzałam na siostrę.
- Idź do dziewczyn i przebierzcie się w sukienki. – przewróciła oczami.
-A, tak… Już idę. – bąknęłam pod nosem, po czym niechętnie schowałam telefon do kieszeni i wstałam z siedzenia. Jakaś kobieta wręczyła mi pokrowiec i poprowadziła do przymierzalni. Zasłoniłam zasłonę i wyciągnęłam sukienkę z pokrowca. Tak jak myślałam, była w kolorze kwiatów Ann, również bez ramiączek, więc nie wiem jak niby miała się utrzymać na moim płaskim biuście. Rozebrałam się do bielizny, ale po chwili ściągnęłam też stanik, bo byłam ciekawa czy faktycznie ta sukienka mi nie spadnie. Założyłam ją na siebie i sięgnęłam dłońmi do zamka z tyłu, żeby do zapiąć. Niestety kiepsko mi to szło, więc powoli zaczęłam się wkurzać, gdy nagle poczułam czyjeś dłonie na moich plecach. Automatycznie zamarłam, a po moim ciele przeszedł dreszcz, gdy ktoś bez trudu powoli zapinał zamek mojej sukienki. Przez chwilę bałam się podnieść wzrok na lustro.
-Daj, ja to zrobię. – usłyszałam czyiś spokojny, seksownie zachrypnięty i cichy głos, a ja szybko podniosłam wzrok na lustro i widząc tam dokładnie to, co chciałam zobaczyć, odwróciłam się pospiesznie.
-Niall! – pisnęłam, po czym rzuciłam się mu w ramiona.






Przepraszam, że musieliście czekać tak długo na rozdział. Nie było to spowodowane moim lenistwem czy coś, po prostu nie miałam przez tydzień w ogóle internetu.
Rozdział był gotowy, miałam go zmienić, ale stwierdziłam, że niech już zostanie tak jak jest.
Troszkę przyspieszyłam akcje, 70% to głównie opis myśli Chloe,
Nialla w ogóle praktycznie nie ma, ale musicie mi to wybaczyć.
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ale proszę was, skomentujcie ten.
Napiszcie choćby jedno słowo, że wam się podoba, cokolwiek.
Bo jak na razie komentują ciągle te same osoby, a naprawdę czytelników jest tylko 20? (Tym osobom oczywiście bardzo dziękuję, kocham was)
Zacznijcie komentować, proszę, bo to mnie bardzo motywuje, naprawdę.
W razie jakichkolwiek pytań, proszę pisać w zakładce Pytania lub na twitterze: @nialler_insane

25 komentarzy:

  1. Czeeeeeeść ♥
    Właśnie przeczytałam i muszę Ci powiedzieć że rozdział jest GENIALNY!
    Zajebisty ♥
    Matko! Jak ja bym chciała mieć choć tyci, tyci takiego talentu do pisania jak ty :c Chociaż odrobinkę! Mogłabyś się podzielić, wiesz? <3 hahahahahah ;*
    Wiesz co? Czasem mam ochotę przeczytać ten blog od początku, i jeszcze raz, i kolejny! xd No jest taki zajebisty, że aż nie wiem co napisać..
    suidshfuhghopjkpkoifhjuhguyrj ♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Awwwwwwwwwwww <3
    KC KC KC KC KC KC *.*
    Faaaaaaajnie, że u Chloe jest już wszystko w porządku <3
    POZDRAWIAM CIĘ BAAAAAARDZO SERDECZNIE! <3
    ŻYCZĘ CI MEEEEEGA WENY!! ♥♥♥♥♥♥


    OdpowiedzUsuń
  2. OMG Zaje****y :* :* to na końcu takie awwww mrau ahahaha ale oczywiście wszystko inne też. ;* Jesteś BOSKA!!! Życzę weny ♥ ♥ I LOVE!!!!!!!! /M. Horan :D

    OdpowiedzUsuń
  3. jak zwykle zaje***sty <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham kocham kocham i czekam na następny! <3
    ~Panna Nikt, która jest zbyt leniwa, żeby się zalogować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super... Super... Super... Czekam na następny. :)/ Hihi

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny świetny świetny !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. perfekcja, w takim momencie przerwać.. ;c teraz nie mogę się doczekać następnego ♥--♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzeczywiście rozdział to prawie same opisy ale i tak ciekawy :) A tylko dobry pisarz mógł sprawić, że pomimo dlugich akapitów czytało się z zaciekawieniem *.* Ja tam się cieszę, że akcja zwolniła. Dzięki temu nie jest to nienaturalne, lecz spójne i bardziej rzeczywiste.
    Przepraszam, że normalnie nie komentuje. Wybaczysz? (;
    Merr
    before-and-after-by-merr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. It's PER-FECT! <3 <3 <3<3 <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny!!! *o* Czekam z niecierpliwieniem na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chloe była taka załamana , a Niall tak się nią zajął ♥ i jeszcze ta niespodzianka w salonie GENIALNE !!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. kurcze. tą końcówką mnie rozbroiłaś. będę szczera nie lubie dłuugich opisów, ale opdbało mi się. nwm co napisać. tamara jest głupia, koleżanki ann są dziwne, El jest super-potrafi podnieśc na duchu.

    gumisiek98

    PS. dziekuje, że zaczełaś pisać. jesteś wspaniała xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a i może nie ma aktualnie dużo czytelniów, bo jest rok szkolny i nauki duzo

      Usuń
  13. Rozdział zajebisty, nie ma słów aby opisać twój talent xx czekam na nexta xxx

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham tego bloga ♥ rozdział jest awwwwwwwbfhrbhdjdjdbvdxyiebdfhudjs GENILANY ♡

    OdpowiedzUsuń
  15. gfrhjdfhvcjekwjrfhtgjkredfmjvgitrlkjhgkfljhgktlghjkijhewjkmnsdhfy O JEZUS MARIA ZAJEBISTY ROZDZIAŁ :*

    OdpowiedzUsuń
  16. BOSKO?! Mało powiedziane!!!! ;* ♥ Życzę weny ;D <33333

    OdpowiedzUsuń
  17. ekstra :) życzę ci dużo weny kochanie :)) X

    OdpowiedzUsuń
  18. Też macie tak że jak przeczytacie, to potem co godzinę (dosłownie) sprawdzacie, czy nie pojawił się nowy rozdział??? Ja tak mam, więc życzę dużo weny!!! Rozdział jest super:D

    OdpowiedzUsuń
  19. Swietny rozdzial :) zycze weny xx

    OdpowiedzUsuń
  20. dhbdshgdfhjfdfd rozdział jest super :* weny życze:)

    OdpowiedzUsuń